“Doskonale pamiętam czasy swojego dzieciństwa. Nie było mi łatwo. Pochodzę z rodziny, w której dzieci nie były na pierwszym miejscu. Ojciec sięgał do kieliszka, a mama siedziała cicho, bo co ludzie powiedzą. Nie było przestrzeni na dziecięce problemy i emocję. Obiecałam sobie, że mój dom będzie wyglądał inaczej. Udało mi się i dziś mam tego największy dowód. Mój 11-letni syn zrobił to, na co mi całe życie brakowało odwagi”.
Moje dzieciństwo nie było łatwe
Pochodzę z trudnej rodziny, a moje dzieciństwo na pewno nie należało do udanych. Zresztą pewnie podobnie było w wielu domach w latach 80. ubiegłego wieku. To nie było tak jak teraz. Nikt nie wczuwał się w potrzeby dzieci, nie myślał nad ich rozwojem czy stwarzaniem przestrzeni na emocje. Wiele pod tym względem się zmieniło, a dzisiejsi rodzice są dużo bardziej świadomi.
Mieszkałam w popeerelowskich blokach z rodzicami i dwójką rodzeństwa. Wszystkie dzieciaki na osiedlu się znały i miały podobne problemy w domu. Tatusiowie pracujący w jednym zakładzie i mamy, które starały się jakoś pogodzić obowiązki domowe, pracę fizyczną i okiełznanie mężów, lubiących zajrzeć do kieliszka po robocie.
Od zawsze byłam mocno wycofanym dzieckiem, trudno było mi nawiązywać relacje i żyłam w cieniu rodzeństwa. Oni zawsze jakoś dawali sobie radę, byli bardziej przebojowi i tak bardzo nie przeżywali wszystkiego, jak ja. Z perspektywy czasu wiem, że sporo kwestii rodzinnych odbiło się na moim dorosłym życiu.
Mój syn mnie zaskoczył
Nauczona doświadczeniem zupełnie inaczej wychowuje syna. Przede wszystkim ja związałam się z mężczyzną, który mnie szanuje i ja nie daję sobą pomiatać, jak moja mama. Mój mąż stawia rodzinę ponad piwkami z kumplami, nie to co mój ojciec.
Nasz Mikołaj odziedziczył charakter po mnie. Nigdy nie mieliśmy z nim problemów, ale też nie jest zbyt przebojowy. W klasie nawet uchodził za fajtłapę. Zawsze powtarzałam synkowi, żeby się nie przejmował, ale wszyscy wiemy, jak to jest. No nic przyjemnego.
Cały czas pracowałam nad poczuciem wartości mojego dziecka, byłam też w ciągłym kontakcie z wychowawczynią. Razem wypracowałyśmy, żeby dzieciaki nie wyśmiewały się z Mikusia. W tym roku synek był bardzo dumny, nawiązał pewne przyjaźnie i zaczął się czuć coraz lepiej w grupie rówieśniczej. Szczerze? Dla mnie to wielka duma patrzeć, jak dziecko dorasta i uczy się zdobywać świat. Często o tym rozmawiamy i syn wie, że może na mnie liczyć.
Mikołaj zaczął dostrzegać, jak wiele dają mu kontakty z kolegami. Docenił to, że już nie jest odludkiem i odnalazł się w grupie. Jakie było moje zaskoczenie, gdy przyszedł pewnego dnia i poprosił:
Mama, chciałbym wybrać się do psychologa. Chcę przestać się bać nowych ludzi. Pani psycholog w szkole powiedziała, że taki psycholog może mi pomóc pozbyć się lęków.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. W moich czasach to było nie do pomyślenia. Czuję taką dumę z tego dziecka i z siebie samej, że dałam mu przestrzeń i prawo do przeżywania swoich emocji. Wyrośnie z niego świetny facet. Pierwsza wizyta u polecanego psychologa już umówiona! Trzymam kciuki za moje dziecko.