“Nie mam zbyt dobrych relacji z moją teściową i bardzo nie lubię, gdy muszę u niej zostawiać synka. Czasami jednak takie sytuacje mają miejsce ze względu na to, że mąż wyjeżdża często w delegacje, a ja nie zawsze mogę pracować zdalnie. Tym razem musiałam poprowadzić szkolenie, a synek akurat był przeziębiony i nie mógł iść do przedszkola. Skorzystałam więc z pomocy teściowej, ale jakoś miałam przeczucie, że nie skończy się to dobrze. No i oczywiście już, gdy przyszłam po Marcela, ta z wielkim uśmiechem na twarzy wyznała mi, co też syn o mnie powiedział. Ależ musiała mieć z tego frajdę!”
Nie mam dobrych relacji z teściową
Na szczęście jestem w tej dobrej sytuacji, że mój mąż doskonale wie, jaka jest jego matka. Wcale nie nakłania mnie do częstych odwiedzin u niej, a sam również często jej odmawia wizyty.
Jednak jest ona jedyną osobą, która może zając się Marcelem w sytuacji, kiedy jest chory, a mój mąż jest w delegacji, za to ja muszę wyjątkowo iść do biura.
Poza tym to jednak babcia naszego syna, a Marcyś o dziwo nawet ją lubi. Przekupuje go pewnie jakimiś słodyczami, ale nawet jeśli to robi, to ja cieszę się, że jest uśmiechnięty, gdy go tam zostawiam, a nie płacze, że nie chce zostać.
Ale to taka teściowa z kawałów
I musiałabym tutaj przytoczyć te najostrzejsze, żeby zobrazować to, jaka ona dla mnie jest.
Marzyłam, że będę miała teściową wspierającą. Że zastąpi mi mamę, która już nie żyje, ale już wiem, że nic z tego nie będzie.
Ona nie cieszy się z moich sukcesów. Ta kobieta najchętniej chyba wbiłaby mi nóż w plecy i jest zadowolona, gdy coś mi się nie udaje.
Wiem, że kiedy pyta o to, co u nas, to wcale nie chce słuchać o tym, co dobre, tylko o wszystkich dramatach, których ostatnio w moim życiu na szczęście jest malutko.
Co ciekawe, a raczej smutne, swojego syna wcale nie traktuje lepiej. A przecież powinna! Mąż opowiadał mi, że nigdy nie dostał od niej zbyt wiele miłości i nie usłyszał od niej słowa “kocham”. Dziwne, bo Marcelowi powtarza to non stop i nawet wygląda na to, że ona faktycznie tak czuje.
Ostatnio u niej został
Znów nie miałam wyboru i musiałam poprosić teściową o pomoc. Ten jej szyderczy uśmiech, gdy go przywiozłam, mówił sam za siebie. Ja już po prostu czułam, że to się jakoś źle skończy.
No i oczywiście kiedy wróciłam, musiała mi opowiedzieć milion historii.
Padło nawet pytanie do syna, czy woli mieszkać z mamą, czy z babcią. Młody umazany czekoladą podskakiwał i krzyczał radośnie, że z babcią oczywiście. Przekupstwo działa.
Ale teściowa miała dla mnie jeszcze jeden pocisk. UWAGA! Syn powiedział jej, że ja na niego krzyczę. No wiadomo, że krzyknę czasem. Lepsze to, niż przemoc fizyczna, ale ona uznała, że to już jest podstawa do odebrania praw rodzicielskich, a ona chętnie Marcela adoptuje. Syn oczywiście dalej krzyczał, że chce mieszkać z babcią.
A ja byłam zła, smutna, zaskoczona i sama nie wiem, jak jeszcze się czułam. Teściowa za to miała frajdę. I to jaką!
Nie lubię jej. I to już się raczej nie zmieni.