“25-letni syn nie chce iść do pracy, bo za mało płacą. Całe życie mam go utrzymywać?”

“Może jest w tym trochę mojej winy. Mój mąż zawsze mi to wypomina. Bo ja tego naszego Józia to zagłaskałabym czasami. Podstawiałam mu wszystko pod nos, sprzątałam po nim, przypominałam o wszystkim. On nie musiał robić nic. Nie widziałam go chyba nigdy w życiu z miotłą ani z odkurzaczem, a naczynia po jedzeniu ustawiał w pokoju w wieżę i to ja później je zabierałam i zmywałam. Tylko że on ma już 25 lat. Wszystko jest coraz droższe i trudno jest nam z mężem utrzymywać aż trzy osoby. Mąż ostatnio wspomniał Józkowi, że najwyższy czas iść do pracy, ale on nie chce, bo twierdzi, że płacą za mało i się nie opłaca. Czasem myślę, że będę musiała utrzymywać go przez całe życie. Naprawdę mnie na to nie stać”.

Pewnie popełniłam wiele błędów

Zanim zostałam mamą, wydawało mi się, że będę najmądrzejsza. Naczytałam się tych wszystkich poradników, których już w tamtych czasach nie brakowało i myślałam, że będę znała odpowiedź na każde pytanie. Ale nie! Wciąż potrzebowałam pomocy od tych bardziej doświadczonych.

Ogromnym wsparciem okazała się wtedy dla mnie moja mama, która służyła radą w tych najtrudniejszych momentach, a jednocześnie z jej strony nigdy nie odczułam, że chce zmieniać moje zasady. Nie wszystkie moje decyzje jej się podobały, ale zawsze mówiła, że to ja jestem mamą i to moje dziecko i pozwalała mi dokonywać wyborów.

Choć od początku mówiła, że za bardzo chucham i dmucham na Józia. Wypominała mi często, że jestem zbyt pobłażliwa i przez to Józek nigdy nie nauczy się samodzielności.

Ale ja sobie mówiłam, że to jedynak i sama miałam potrzebę rozpieszczania go.

Robiłam za niego wszystko

Później oczywiście narzekałam, że nie mam na nic czasu, ale jakoś nie umiałam wymagać od niego sprzątania pokoju, mycia naczyń czy jakiejkolwiek pomocy w obowiązkach domowych.

Mąż wiele razy był na mnie przez to obrażony, bo jak prosił o coś syna, to ten zawsze odpowiadał, że mama mówiła inaczej.

Józek ma teraz 25 lat i dalej mieszka z nami, co mi osobiście nie przeszkadza, ale faktycznie koszt jego utrzymania nie jest mały, a on nie ma żadnych swoich pieniędzy.

facet na kanapie gra na konsoli

Do pracy iść nie chce

Bo mówi otwarcie, że jego zdaniem się nie opłaca. Poniekąd ma rację, bo stawki teraz są takie niskie, ale zarobiłby cokolwiek i chociaż do jedzenia by się dołożył. Ja często sobie od ust odejmuję, żeby on mógł zjeść. Ale my z mężem teraz kupujemy już leki, a kto wie, czy za jakiś czas nie będzie potrzeba ich więcej.

Ja sama bym chciała, żeby Józek poszedł do pracy, a nie tylko siedział w pokoju i grał na konsoli. Ale nie wiem już, jak mam mu przemówić do rozsądku. Czy jestem w stanie coś jeszcze na tym etapie zrobić? Jakoś na niego wpłynąć? Bo mam wrażenie, że jest już za późno i naprawdę będę musiała go niańczyć i płacić za niego do końca życia. A naprawdę jest nam coraz trudniej. W dodatku kłócimy się z mężem o Józka. Dłużej tego nie zniosę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *