“Byłam w szczęśliwym związku z Michałem. Poznaliśmy się na studiach, a potem razem zamieszkaliśmy. Gdy jednak dość nieoczekiwanie zaszłam w ciążę, Michał mnie zostawił. Najbardziej zaskoczyła mnie jego argumentacja.”
To miała być miłość aż po grób
Michała poznałam na drugim roku studiów w Warszawie. Ten bardzo przystojny brunet o aparycji hollywoodzkiego aktora od razu wpadł mi w oko.
Ja chyba też od razu mu się spodobałam. Michał bardzo szybko poczuł do mnie namiętny żar prawdziwego uczucia i zaczął patrzeć na mnie zupełnie inaczej niż na inne koleżanki. Chociaż nie studiowaliśmy tego samego kierunku, to na szczęście często widywaliśmy się na spotkaniach koła naukowego. Nasza relacja rozwijała się z prędkością światła i tak się zdarzyło, że zaczęliśmy w końcu spędzać wspólnie czas także i poza studiami.
Zakochaliśmy się w sobie bez pamięci, a ja od początku tak sobie ciągle wyobrażałam, że ubrana jak księżniczka poślubię pięknego księcia Michała, a potem urodzę mu gromadkę malutkich, słodkich dzieci.
Od tamtego czasu dbałam o to, żeby Michałowi niczego nie brakowało i żeby czuł, że z taką wspaniałą dziewczyną wygrał los na loterii.
Pomimo tego, że Michałowi żyje się jak w bajce i na nic nie może narzekać, a nawet codziennie ma ciepłe obiadki, to nadal mi się nie oświadczył. Mieszkamy już razem dwa lata i już mu kilka razy sugerowałam, że chciałabym sformalizować ten nasz związek. On jednak stwierdził, że jak będziemy planować powiększenie rodziny, to wtedy pomyślimy nad małżeństwem.
Tak mój chłopak zareagował na moją ciążę
Postanowiłam przyspieszyć bieg wydarzeń. Zawsze chciałam spełniać się jako matka i dlatego zrobiłam mojemu chłopaków niespodziankę. W tajemnicy przed nim odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, licząc, że szczęście się do mnie uśmiechnie. Okazało się, że jestem bardziej płodna, niż myślałam i już po 1,5 miesiąca zaczął spóźniać mi się okres, co uznałam za bardzo dobrą monetę. Poszłam do ginekologa i cyk, jestem w ciąży!
Uradowana natychmiast podzieliłam się radosną nowiną ze swoim chłopakiem i czekałam na jego reakcję. Oczywiście nie powiedziałam mu, że odstawiłam tabsy, tylko stwierdziłam, że to “opatrzność nas pobłogosławiła”.
Był w totalnym szoku i powiedział, że musi to przemyśleć. Ale co przemyśleć? Ja myślałam, że mi się oświadczy… On jednak postawił pójść do pracy i obiecał mi, że potem na ten temat porozmawiamy.
Po powrocie stwierdził, że musi mi coś powiedzieć. Byłam pewna, że zmądrzał, albo mu koledzy przemówili do rozsądku i wreszcie mi się oświadczy. Mam już 25 lat i nie chcę dłużej czekać…
On jednak stwierdził, że musi ze mną zerwać, bo coś już dawno się wypaliło i poza tym to on nie jest gotowy na założenie rodziny.
Co za tchórz! Jak on mógł potraktować mnie w taki sposób? Mnie i nasze dziecko!!!! Co za niewdzięcznik…