“Kiedyś, chyba w innej czasoprzestrzeni, nie chciałam uwierzyć w żarty dotyczące relacji z teściowymi. Oj, naiwna ja. Szybo się niestety przekonałam, ile te żarty mają wspólnego z rzeczywistością, bo jestem jedną z tych osób, które za teściową mają bardzo bezpośrednią, momentami złośliwą teściową”.
Wprawiała mnie w zakłopotanie swoimi uwagami i komentarzami
Jesteśmy małżeństwem z Rafałem od ponad dwóch lat, chociaż poznaliśmy się lata temu, jeszcze na studiach. Szybko zamieszkaliśmy razem i nigdy nie miałam wątpliwości, nawet przez moment, czy Rafał to “ten jedyny”. Jego matkę spotykałam bardzo sporadycznie, bo obydwoje studiowaliśmy w mieście oddalonych od naszych rodzinnych domów, dlatego każde święta i dni wolne wolałam spędzić z moją rodziną – to chyba jest akurat zrozumiałe.
Niestety, pandemia namieszała nam w życiu, zwłaszcza w życiu Rafała, który stracił pracę. Musieliśmy przeprowadzić się do miasta rodzinnego Rafała, gdzie jego znajomi zaoferowali mu prowadzenie wspólnego biznesu. Przerażał mnie fakt, że będę mieszkać blisko jego matki, która już wtedy wprawiała mnie w zakłopotanie swoimi uwagami i komentarzami.
Mimo wszystko, życie w tej miejscowości jest dużo tańsze niż w dużym mieście. Rodzice Rafała dołożyli nam do mieszkania, które – jak na te czasy – naprawdę nie było drogie. Mieliśmy swój kąt, więc myślałam, że dzięki temu moja teściowa będzie szanować naszą prywatność.
Przecież to jest absurdalne
Pół roku temu powitaliśmy na świecie naszego synka, więc na ten czas wstrzymałam wszelkie zlecenia. Na ten moment nie wyobrażam sobie powrotu do pracy, zwłaszcza, że Ignaś jest dość absorbującym maluchem. Zresztą czas leci i nie chcę, żeby coś mnie ominęło z życia synka. Niestety, nie rozumie tego moja teściowa.
Matka Rafała od dobrego miesiąca zatruwa mi życie swoimi odwiedzinami i telefonami. Twierdzi, że się zasiedzę w domu i później nie będzie mi się już chciało rozwijać swojego biznesu. Wymyśliła, że chętnie pomoże przy swoim wnuku, jeśli ja zacznę pracować. Ostatnio zaczęła podkreślać, że Rafał jest wyczerpany, bo musi cały czas pracować, a ja “Nic nie robię” – takie zdanie wypowiedziała kobieta, na dodatek matka. Zajmowanie się dzieckiem i domem to jest “nic”?
Przecież to jest absurdalne, nawet nie wiem, jak to skomentować. Nie chcę się z nią kłócić, ale postanowiłam napisać ten list do kobiet, które myślą podobnie do mojej teściowej. Zajmowanie się dzieckiem to jest bardzo ciężka praca, a nie oznaka lenistwa!