“Po 25 latach małżeństwa wymieniłeś mnie na młodszą dziunię. Żyjcie sobie szczęśliwe, ale to nie powód do dumy ani do chwalenia się, że wymieniłeś luksus na jakiś bubel. To ja, drogi mężu, zapewniłam ci oraz naszym córkom życie na najwyższym poziomie! Ona może co najwyżej uraczyć cię promocjami tanich produktów, których termin spożycia jest już bliski. Obyś nie dostał rozwolnienia! Wiem dziś na pewno, że ona nigdy nie będzie tak dobra, jak ja. Wstyd mi jedynie, że byłam tak długo z kimś o tak kiepskim guście.”
Mąż wymienił mnie na nowszy model!
Ostatnio w mediach dużo się mówi o facetach, którzy wymienili swoje “stare” wysłużone żony na nowszy model. Media aż huczą o tym, że Shakira zaśpiewała, że Gerard Pique wymienił Rolexa na Casio, czy ferrari na twingo. Paulina Smaszcz z kolei nie może przeboleć, że jej były mąż Maciej Kurzajewski wymienił ją na 10 lat młodszą Katarzynę Cichopek
Cóż, gdy czytam takie historie, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że… to w zasadzie jest o mnie! Tak, mnie też mój mąż wymienił na młodszy model. Bardzo długo nie mogłam się z tym pogodzić, a przede wszystkim tego zrozumieć. Bo zachowanie tego zgreda wymykało się wszelkim prawom logicznego myślenia! Pozwolicie, że teraz zwrócę się bezpośrednio do niego i powiem, co tam naprawdę o nim myślę.
Drogi mężu! To ja urodziłam dwoje naszych dzieci! To ja znosiłam wszelkie trudy z zagrożoną ciążą! To ja drżałam o życie naszej drugiej córki, która miała problemy zdrowotne tuż po urodzeniu.
To ja dwoiłam się i troiłam, by doprowadzić swoje ciało po ciążach do względnego stanu używalności. To ja płakałam, gdy widziałam dodatkowe kilogramy i rozstępy na brzuchu, czy udach, ale wiedziałam, że w gruncie rzeczy to niewielki koszt za to, że dane mi było zostać matką! W końcu wydałam na świat nowe życie, a tego nie da się przecenić.
To ja robiłam wszystko, żeby zapewnić naszym córkom najlepszy start w dorosłe życie! To ja odrabiałam z nimi lekcje po szkole, to ja zapisywałam je na korepetycje, gdy widziałam, że z jakimś przedmiotem sobie nie radzą. To ja pchałam je w świat i zachęcałam, by spełniały swoje największe marzenia!
Wreszcie to ja namówiłam je na studia w innym kraju, bo zależało mi na tym, żeby świat nie miał dla nich żadnych granic! Dzięki mnie nasze córki są dziś wspaniałymi już dorosłymi i samodzielnymi kobietami, realizują swoje pasje i nie boją się marzyć!
Ja jestem jak luksusowy sklep, ona jest jak dyskont!
Gdy stuknęła mi pięćdziesiątka, byłam szczęśliwa, że nasze córki wyfrunęły już z gniazda. Nie mogłam się doczekać naszego wspólnego życia, takiego tylko we dwoje. Wyobrażałam sobie, że teraz wreszcie będziemy mieć czas dla siebie, będziemy chodzić do kina i rozmawiać długo wieczorami tak, jak to robiliśmy w młodości.
I wtedy ty, drogi mężu, przyszedłeś i oświadczyłeś, że już mnie nie kochasz. Oświadczyłeś mi, że zakochałeś się w 20 lat młodszej koleżance z pracy. Gdy zaczęłam płakać, wzruszyłeś tylko ramionami i zapytałeś, o co mi chodzi, przecież już od dawna nasze małżeństwo było tylko na papierze!
Otóż nie, drogi mężu! Nasze małżeństwo dla mnie wcale nie było fikcyjne! Dobrze pamiętam, jak umawialiśmy się przed narodzinami córek — ja zobowiązałam się wziąć większy ciężar ich wychowania na siebie, bo ty chciałeś mieć “wolny umysł” w pracy! Ja wywiązałam się z naszej małżeńskiej umowy! To ty zawaliłeś na całej linii. To ty zerwałeś warunki umowy!
Po 25 latach małżeństwa wymieniłeś mnie na młodszą dziunię. Żyjcie sobie szczęśliwie, mnie nic do tego. Jednak teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że ja jestem jak luksusowy sklep, a ona jest jak dyskont! Jedyne, czego nie mogę sobie wybaczyć to faktu, że tak długo nie zauważyłam, że masz tak kiepski gust.