“Cieszę się, że jest taka możliwość napisania, co komu leży na sercu. Ogólnie nie miałam do tej pory większych zmartwień, a już po przeczytaniu kilku listów od innych osób, to uważam, że wręcz wiodłam wspaniałe życie. Niestety nie trafił mi się fajny zięć, a to akurat uważam za sporą porażkę. Powinnam była namówić moją Elunię do znalezienia fajnego, miłego i zaradnego mężczyzny. Jacek jest niestety niekulturalnym i źle wychowanym facetem”.
“Należałoby dorzucić się do zakupów lub samemu je zrobić”
Publikowaliście Państwo maile od młodych osób z bardzo roszczeniową postawą. Ja jestem już po 70-tce, staram się iść wraz z postępem czasu, jednak czasami nie starcza mi sił, ale również emerytury, żeby tak każdej młodej osobie z mojej rodziny dogodzić. Synowi i jego żonie staram się pomagać, jak tylko mogę. Mojej córce również, dlatego zaproponowałam jej i Jackowi, żeby zamieszkali z nami. A po co mają wydawać pieniądze na wynajem?
Mimo wszystko uważam, że skoro mają zapewnione lokum, opłacone rachunki, to to tak po ludzku, ze zwykłej przyzwoitości należałoby dorzucić się do zakupów lub samemu je zrobić – szczególnie, że dzielą z nami kuchnię i zawartość lodówki. Eluni nie żałuję, bo to moje dziecko i zawsze nim będzie, niezależnie od wieku, ale Jacek? Jaka to rodzina? Jest zięciem i to dopiero od kilku miesięcy, a on już czeka tylko na gotowe. Nawet nie stara się na nas zrobić dobrego wrażenia jako mąż naszej córki.
“Należałoby dorzucić się do zakupów lub samemu je zrobić”
Nie sądzę, abym wymagała za dużo. Nie mamy z mężem wysokich emerytur i po opłaceniu wszelkich rachunków, to mało co nam zostaje. A tu jeszcze musimy zrobić zakupy i wykarmić cztery dorosłe osoby. Ela od czasu do czasu coś kupi albo naszą receptę zrealizuje w aptece, natomiast Jacek nie zaproponował nawet minimalnego wsparcia finansowego. Chwali się przy rodzinie, jakich to ma wspaniałych teściów, dzięki którym może odkładać na dom dla siebie i Eli oraz na dzieci w przyszłości.
Wiadomo, że po takich “występach” głupio będzie mi czy Sławkowi upomnieć się, żeby dorzucał się do zakupów żywieniowych albo chociaż czasami sam coś kupił. Nawet nie chodzi o rachunki, bo tu rzeczywiście ja zaproponowałam im, żeby zamieszkali z nami, więc nie po to, żeby płacili za to. Tak to równie dobrze od obcej osoby mogliby wynająć. Chodzi o to jedzenie. Jacek jest mężczyzną, je (nie wypominając) sporo, zakupy musimy robić dwa razy w tygodniu, przez co nie mamy zrobionych z mężem nawet najmniejszych oszczędności od kilku miesięcy.
Uważam, że jest to niekulturalne zachowanie i nie miałam na celu obgadania zięcia, ale pokazanie niektórym teściowym, że zawsze można trafić jeszcze gorzej, ponieważ niektóre panie naprawdę dużo narzekają.