“Z Danusią jesteśmy małżeństwem od 30 lat. Będę szczery, w naszym związku zaczęło wiać nudą. Chciałbym coś zmienić i wymyśliłem, że na Walentynki dam jej dość wymowny prezent. Nie wiem tylko, czy to nie przesada. Nie chce jej urazić, ale z drugiej strony takie coś nam się przyda”.
Z Danusią jestem 30 lat
Moją żonę poznałem jeszcze w przedszkolu. Mieszkaliśmy blisko siebie i już za dzieciaka spędzaliśmy sporo czasu razem. Dodatkowo nasi rodzice doskonale się znali, więc często bywaliśmy u siebie w domach. Wiadomo, na początku to była taka zwykła znajomość. W podstawówce też trzymaliśmy się razem, ale bardziej na zasadzie sąsiad — sąsiadka.
Coś się jednak zmieniło w szkole średniej. Zupełniej inaczej zaczęliśmy się postrzegać i co tu dużo mówić, zakochaliśmy się w sobie jak wariaci. To było lata temu. Danka była tą jedyną. Tak naprawdę nie miałem nigdy innej dziewczyny. Ona podobnie, byłem jej jedynym.
Jesteśmy zgranym i szczęśliwym małżeństwem, ale po tylu latach brakuje już tych dawnych porywów serca i ognia w sypialni. A ja nie chcę, żeby tak było. Nie jesteśmy jeszcze staruchami, żeby nie korzystać z życia. Dzieci poszły na swoje, czas wziąć się za swoje przyjemności.
Wymyśliłem odważny prezent walentynkowy
Przez ostatnie lata nasza namiętność trochę się przykurzyła. Dzieciaki w domu nie pomagają w tych tematach. No i wiadomo w pewnym wieku, też chce się mniej starać. Kochamy się nadal jak szaleni, ale jakoś to już nie to samo.
We wakacje najmłodszy syn wyprowadził się, a my na nowo uczymy się życia tylko we dwoje. Mamy całkowitą swobodę, ale jakoś nie wiele to zmieniło w naszym podejściu. Jednak lata z pełną chatą robią swoje.
Stwierdziłem, że Walentynki do dobra okazja, żeby coś zmienić. Zawsze dbaliśmy o drobne prezenty w tym dniu, Danka przygotowywała kolację i wspólnie spędzaliśmy ten dzień. Dlatego myślę, że to niezły pretekst, żeby dać naszemu związkowi coś nietypowego.
Długo głowiłem się nad podarunkiem, który moim zdaniem będzie mieścił się w granicach dobrego smaku, a zarazem wskrzesi tę iskierkę, która przygasła. Nie jestem jakimś tam macho, który ma nie wiadomo jakie potrzeby, ale chciałbym jeszcze czerpać radość z życia. Nie chciałbym też postawić mojej Danusi w krępującej sytuacji. Dlatego biję się z myślami.
Postanowiłem wykupić dla nas z okazji Walentynek kurs zmysłowego masażu dla par. Myślę, że to może pomoże nam przypomnieć sobie, jak kiedyś bywało gorąco. Tyle że my nie mamy już po 20 lat. Sam nie wiem, czy to nie urazi mojej żony.