“Nie sądziłam, że mnie to kiedykolwiek spotka. Jesteśmy konserwatywną rodziną, chodzimy co niedzielę do kościoła. Modlitwy do obiadu to nasz rytuał. Syna wychowałam w wierze katolickiej i myślałam, że te głupoty nie będą mu w głowie. Kiedy oznajmił, że jest niebinarny – zmroziło mi krew w żyłach, po prostu się załamałam. Mój mąż z kolei chce wyrzucić go z domu. Co robić”?
Mój syn jest niebinarny
Tomek był wychowywany w wierze katolickiej. Mieszkamy na niewielkiej wsi i stąd też pochodzimy. Kościół zawsze odgrywał ogromną rolę w naszym życiu. Wszystko robimy w zgodzie z wiarą, a codzienne modlitwy to nasz rytuał. Nasz syn od samego początku chętnie uczestniczył we wszystkich mszach. Zwłaszcza, że prowadził je wspaniały ksiądz. Tomek został ministrantem, a my skrycie marzyliśmy o tym, że w przyszłości pójdzie do seminarium. Oj, grubo się myliliśmy.
Syn ma obecnie 19 lat i kończy szkołę średnią. Uczy się dość dobrze i chce iść na studia. Nigdy jednak nie przyprowadził do domu dziewczyny. To dlatego uważaliśmy, że po prostu nie w głowie mu płeć piękna i odda się Bogu. Kiedy oznajmił, że jest niebinarny, nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.
Na początku nie wiedziałam, co to znaczy
Tomek wziął mnie na rozmowę. Powiedział, że to bardzo ważne i chce, żebym o tym wiedziała. Uznał, że może powiedzieć mi o wszystkim, ponieważ po prostu mi ufa. Nie spodziewałam się jednak takich wieści.
Kiedy powiedział, że jest niebinarny, nie wiedziałam, co to znaczy. Po prostu mnie zamurowało. Syn mi wytłumaczył o co chodzi. Powiedział, że nie identyfikuje się z żadną płcią, a dla mnie to było jeszcze większym szokiem. Jak to jest możliwe? Mój mąż zareagował okropnie, chce wyrzucić naszego syna z domu.
Boję się, że mój mąż spełni groźbę
Dla mojego męża to prawdziwy cios. Zawsze powtarzał, że zależy mu na tym, żeby Tomek stworzył normalną rodzinę albo poszedł do seminarium duchownego. Teraz grozi, że wyrzuci naszego syna z domu. Boję się, że to się naprawdę wydarzy, ponieważ teraz każdego dnia się kłócą.
Ja mimo wszystko kocham moje dziecko i boję się, że co się z nim stanie poza domem. Nie chcę, żeby wylądował na bruku. Co mogę zrobić w tej sytuacji? Przecież Tomkowi może się jeszcze odwidzieć! Może zmieni zdanie? Może warto z nim iść do lekarza? Już sama nie wiem…