Dziś zdecydowana większość kobiet żyjących w zarówno młodych, jak i wieloletnich małżeństwach nie chce marnować swojego życia na praniu, gotowaniu obiadów oraz sprzątaniu po wszystkich domownikach. Ja również do pewnego momentu stawiałam na rozwój zawodowy oraz niezależność. Wszystko jednak zmieniło się, gdy mąż złożył mi propozycję nie do odrzucenia.
Małżeństwo z równym podziałem obowiązków
Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat i mamy 6-letniego syna. Zawsze jednak bliżej było nam do partnerów stawiających siebie na równi niż do klasycznej polskiej rodziny, gdzie kobieta nie wychodzi z kuchni. Oczywiście możemy sobie wmawiać, że dziś coś tam się zmieniło, ale widzę po moich koleżankach, że niewiele. Wszystkie nieszczęśliwe, ale potulnie pakują pralkę brudnymi gaciami mężów i muszą jeszcze chodzić do pracy.
Roman nigdy tego ode mnie nie oczekiwał i domowymi obowiązkami dzieliliśmy się po równo. To samo funkcjonowało również, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem. Mąż wracał z pracy zmęczony, ale to nie było żadną wymówką, bo ja byłam zmęczona tak samo. Do pewnego momentu pracowałam jako asystentka księgowej, a on w branży budowlanej jako dekarz.
Taki model partnerstwa małżeńskiego bardzo mi odpowiadał, lecz gdy Romek postanowił otworzyć własną firmę dekarską, to zdanie szybko zmieniłam. Nie mogłam odrzucić takiej propozycji dla naszego wspólnego dobra.
„Zwolniłam się z pracy, aby zajmować się domem…”
Nie wstydzę się tego, że zwolniłam się z pracy, aby zajmować się domem, za co mąż płaci mi pensję. Jaką kwotę, to już nie ma znaczenia, ale oczywiście jest dla mnie wystarczająca. Mam na swoje potrzeby, nie muszę się go prosić o pieniądze, ani tłumaczyć z wydatków. To sprawia, że nie czuję się niewolnikiem. Zostałam kurą domową na pełen etat w pozytywnym znaczeniu tego określenia.
Roman po raz kolejny potraktował mnie po partnersku i najpierw zapytał, czy taki układ by mi odpowiadał. Mam również świadomość, że moje poświęcenie kariery na rzecz stuprocentowego zajmowania się domem, pomoże mu rozwinąć firmę, dzięki czemu wyjdziemy na tym o wiele lepiej niż wtedy, gdy ja przynosiłam do domu swoją pensję z biura rachunkowego.
„Koleżanki ewidentnie mi zazdrościły”
Zdaję sobie sprawę z tego, że takie rzeczy dla ograniczonych ludzi mogą być czymś oburzającym, no bo jak to?! Mąż płaci żonie za sprzątanie i gotowanie? Koleżanki ewidentnie mi zazdrościły, gdy mi o tym powiedziałam, ale żadna się oczywiście nie przyzna.
Jako żona mam takie same prawa do poczucia niezależności jak mój mąż. Przysięgałam mu miłość, wierność, oraz że go nie opuszczę aż do śmierci, ale nie to, że będę mu usługiwać kosztem swojego rozwoju. Cieszę się, że on o tym pomyślał i zaproponował mi za to pieniądze.