“Nie stać mnie na fryzjera i kosmetyczkę, bo mąż słabo zarabia. Co z niego za facet?!”

“Mój mąż jest mało ambitny. Strasznie mnie to w nim denerwuje. Kiedy się poznaliśmy, obiecywał mi złote góry. No i ja w to uwierzyłam. Tak! Chciałam mieć łatwe i dobre życie. Jestem ładna, mądra i obrotna. Ale nie nadaję się do pracy na etacie. Miałam zostać w domu i rodzić dzieci. Póki co nie zaszłam jeszcze w ciąże, ale staramy się dopiero dwa lata. Mamy czas! Ja jednak chciałabym bardziej o siebie zadbać. Jakiś fryzjer, kosmetyczka – regularnie, a nie tylko od święta. Jednak mój mąż za mało zarabia, żeby było mnie stać na takie przyjemności. Daje mi 2000 kieszonkowego, a przecież to ledwo wystarcza na moje podstawowe potrzeby. Jak żyć?”

Damą trzeba się urodzić

Ja jestem przekonana, że mi się to udało! Już jako mała dziewczynka lubiłam modę. Przebierałam się po kilka razy dziennie i paradowałam po domu w szpilkach mojej mamy.

Byłam córeczką tatusia i co chciałam, to miałam. Życie mnie do tego przyzwyczaiło. Mój ojciec zawsze mówił, że zasługuję na wszystko, co najlepsze i powinnam to otrzymywać bez trudu.

Uczulał mnie też na to, abym odpowiednio wybrała życiowego partnera. Miał być na tyle ogarnięty życiowo, żebym ja nie musiała pracować. To on miał mi wszystko zapewnić, a ja miałam się spełniać we własnych pasjach i w rodzicielstwie, jeśli obiorę taki kierunek.

Sebastian spodobał mi się od razu. Był przystojny, wygadany, ciepły i… miał pieniądze! A przynajmniej tak myślałam. Szybko jednak okazało się, że to była kasa tatusia, on nie bardzo ma czym szastać.

Obiecał mi, że o mnie zadba

Seba nie miał najlepszej pracy. Zarabiał tam jakieś grosze, ale obiecał mi, że kiedy za niego wyjdę, wszystko się zmieni.

Uwierzyłam mu! Ustaliliśmy, że ja do pracy nie pójdę. Miałam rozwijać swoje pasje i zajmować się dziećmi, które będą owocem naszego małżeństwa.

Dzieci, póki co jeszcze nie ma. Przyznam, że trochę z mojej winy. Ja nie jestem jeszcze gotowa.

Sebastian faktycznie zmienił pracę, ale stać go tylko na to, aby dawać mi jedynie 2000 kieszonkowego. Przecież to ledwo wystarcza na moje podstawowe potrzeby!

Ubrania, kosmetyki, kawa z przyjaciółką – to wszystko kosztuje. Nie mam pieniędzy nawet na regularne wizyty u fryzjera czy kosmetyczki, to się nazywa dbanie o kobietę?

kobieta i pusty portfel

Dłużej tego nie zniosę!

Jeszcze, żeby chociaż między nami było jakieś wielkie uczucie. Ale ja nawet go nie kocham. Ledwie go lubię.

Ciągle siedzi w tej pracy, a i tak niewiele zarabia. A powinien zarabiać jak gwiazdy disco polo!  Nie mam z niego żadnego pożytku.

Stać mnie na mężczyznę na poziomie. Takiego, z którym mogłabym zwiedzać świat i na nic by mi z nim nie brakowało.

Naprawdę nie wiem, dlaczego zaufałam Sebastianowi.

Przez niego w niektórych momentach myślałam nawet o tym, żeby jednak pójść do pracy. No ale przecież nie takie było moje założenie!

On, jako facet, powinien się wykazać. Musi stać się bardziej ambitny i lepiej o mnie zadbać. Bo ja nie muszę wcale z nim zostać. Nie ten, to inny. Nie boję się o nowy związek.

Tylko musiałabym najpierw wziąć rozwód. Trzeba było nie brać ślubu. Następny razem już się na to nie zdecyduję, ale przed wejściem w nową relację, dokładnie sprawdzę stan konta potencjalnego partnera. I poproszę go o kartę kredytową! Nie ma innej opcji.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *