“Mąż zapisał naszego syna na boks. Misio nie lubi tych zajęć, ale mąż mówi, że syn nie może być słabeuszem”

“Mój mąż się uparł, żeby nasz 8-latek chodził na boks. Na początku pomyślałam, że to dobry pomysł, zajęcia sportowe są przecież ważne. Ale Misio po kilku tygodniach treningów poprosił, żebyśmy go z nich wypisali, bo nie podoba mu się to całe boksowanie. I wtedy w męża jakby diabeł wstąpił! Zaczął wykrzykiwać, że Misio nie jest już dzidziusiem, że najwyższa pora zmężnieć i że w żadnym wypadku nie może zrezygnować z boksu. Próbowałam go uspokoić, ale niewiele to dało”.

Mąż zapisał naszego Misia do szkółki bokserskiej

Jestem mamą dwójki dzieci. Misio ma 8 lat, a Karolinka niedawno skończyła roczek. Od kiedy zostaliśmy po raz pierwszy rodzicami, mamy z mężem wspólny pomysł na wychowywanie dzieci. Rodzicielstwo bliskości, dużo uwagi, wspólnie spędzany czas.  Nie zdarzyło się dotąd, żebyśmy w czymś się nie zgadzali. Do czasu.

Mąż zaproponował, żebyśmy zapisali naszego Misia na boks. Oczywiście zapytał go o zdanie, zawsze tak robimy. Misiowi było to w zasadzie obojętne, zawsze uprawiał jakiś sport – rower, narty, piłka nożna – więc uznał, że czemu nie. Mąż bardzo się ucieszył i jeszcze przed pierwszym treningiem pognał z synem do sklepu sportowego i kupił mu wszystkie niezbędnie akcesoria. Cieszył się jak dziecko! A na pewno bardziej niż nasz syn.

Mąż jest fanem boksu i kickboxingu, czasem nawet ogląda MMA, ale sam niestety ze względów zdrowotnych nie może trenować. Tym tłumaczyłam sobie jego wielkie zaangażowanie w treningi Misia. Mimo napiętego grafiku za każdym razem go zaprowadzał na zajęcia, odbierał, wypytywał trenera o postępy… Trochę mnie to bawiło, bo jakie postępy może mieć 8-latek po kilku zajęciach dla początkujących?

rękawice bokserskie

Po paru tygodniach treningów entuzjazm męża nie osłabł, ale syn wykazywał coraz mniejszą chęć chodzenia na zajęcia. Zaczął coś niewyraźnie przebąkiwać, że to nieciekawe, że woli chodzić w tym czasie na piłkę z kolegami. Uznałam, że nie ma problemu, w końcu nie każdy sport jest dla każdego. Spróbował, nie podeszło, będzie robił inne rzeczy.

Nie spodziewałam się tak gwałtownej reakcji męża!

W zeszłą niedzielę po obiedzie podjęłam temat boksu. A właściwie to nie bezpośrednio boksu, zapytałam po prostu, czy Misio umówił się już na piłkę. I wtedy okazało się, że mąż nie ma pojęcia o tym, że syn chce zrezygnować z treningów! Powtórzyłam mu to, co powiedział mi Misio, ale mąż nie dowierzał. Zapytał syna, czemu tak naprawdę nie chce już boksować. Misio powiedział, że… się boi!

Kiedy to usłyszałam, byłam bardzo poruszona. Nie wiedziałam, że Misio tak przeżywa zajęcia! Ale jeszcze bardziej zszokowała mnie reakcja męża:

Jak to się boisz? Po to tam chodzisz, żeby się nie bać! Jak cię ktoś zaczepi na ulicy, to co zrobisz? Nie możesz być słabeuszem!!!

Potem dodał jeszcze kilka słów o tym, że syn nie jest już dzidziusiem i że musi zmężnieć. Misio przestraszył się tego wybuchu i pobiegł do swojego pokoju. Nawet nasza mała córeczka wyczuła te złe emocje i zaczęła płakać! Nie wiem, co się stało. Mąż nigdy się tak nie zachowywał, zawsze szanował zdanie dzieci. Jak mógł się tak odezwać do 8-latka?

Próbowałam od razu z nim porozmawiać, ale on od razu zarzucił mi, że to… ja nastawiłam syna przeciwko niemu! Przeciwko niemu, tak powiedział. Przecież chodzi tylko o jakiś głupi boks, to nic osobistego. To, że mąż lubi oglądać boks w telewizji, nie powinno mieć nic wspólnego z naszym synem!

Muszę powiedzieć, że w życiu nie spodziewałam się takiej sytuacji. Oczywiście powiedziałam Misiowi, że nie będzie już chodził do szkółki bokserskiej, jeśli źle się tam czuje. Przecież on sam najlepiej wie, co jest dla niego dobre! Mąż przestał się do mnie odzywać. Uważa, że rozpuszczam syna i podważam jego autorytet. Nie wiem już, jak mam mu tłumaczyć, że to nie o niego chodzi…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *