Myślałam, że Asia to moja przyjaciółka. Od zawsze siedziałyśmy razem ławce — najpierw w liceum, potem na studiach. Niedawno zdałam sobie sprawę, że od wielu lat spychała mnie na samo dno i szeroko się uśmiechała, gdy ja ponosiłam w życiu porażki. Najpierw prawie doprowadziła mnie do najgorszego, a teraz nastawiła wszystkich przeciwko mnie.
“Przyjaciółki na zawsze”
Z Asią poznałyśmy się pod koniec liceum, a potem poszłyśmy na te same studia. Wiedziałam, że wszyscy uznają mnie za tą ładniejszą i mądrzejszą, dlatego trochę się Asi podporządkowywałam. Zawsze chodziłyśmy tam, gdzie ona chciała i spędzaliśmy czas w taki sposób, jak sobie ona tego życzyła.
Asia to specyficzna osoba. Gdy ja jej mówiłam komplementy, ona mnie krytykowała. Gdy ja cieszyłam się z jej sukcesów, ona mnie dołowała i krytykowała, jak coś mi się w życiu nie udawało.
Wspominała też, że nie jestem warta chłopaka, z którym się spotykam. W jej ocenie jest on dla mnie za dobry, a ja na niego nie zasługuję. Innym razem twierdziła, że on nie będzie dobrym partnerem na życie, bo podobno mną kieruje i rządzi (co nie jest prawdą).
Asia zawsze była smutna i nigdy nic jej się nie podobało. Całe życie na wszystko krytykowała i na wszystko narzekała, ale ja to tolerowałam. Przecież w końcu byłyśmy “przyjaciółkami na zawsze”.
“Asia spychała mnie na samo dno”
Ciągle przebywanie z Asią sprawiało, że sama zaczęłam się czuć gorsza, miałam wrażenie, że nic nie znaczę, że jestem zwykłym śmieciem, który trzeba zgnieść i wyrzucić.
Asia utwierdzała mnie w przekonaniu, że jestem człowiekiem najgorszego sortu, który nie zasługuje na żadne przyjemności. Nie zasługuje, by cieszyć się i chwalić się sukcesami. Nie zasługuje, by mieć przyjaciół. Nie zasługuje, by być przez kogokolwiek kochanym, nie zasługuje, by żyć.
Wreszcie przez nieudaną próbę samobójczą trafiłam na terapię. Długie rozmowy z psychiatrą uświadomiły mi, że w moim życiu jest ktoś, kto wysysa całą moją pozytywną energię i że tą osobą jest Asia.
Spotkałam się z nią. Poszłam pod jej mieszkanie, a gdy mi otworzyła, powiedziałam jej, co o tym myślę. Wygarnęłam jej, że doprowadziła mnie do takiego stanu. Była w szoku. Nie powiedziała nic. Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem i powiedziała, że pożałuję tego do końca życia.
Teraz w momencie, gdy potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, rozmowy, uśmiechu, porady, wszyscy się ode mnie odwrócili. Nikt nie mówi mi cześć, nikt nie chce się ze mną spotkać. Wszyscy traktują mnie jak trędowatą.
Co mam w takiej sytuacji zrobić? Już zaczynałam nowe życie bez Asi, a znów czuję się taka samotna. Znów mam wrażenie, że demony przeszłości do mnie wracają.