Wraz z mężem jesteśmy rodzicami dwójki wspaniałych maleństw. Ignaś ma trzy latka, a Gabrysia roczek. Teściowa od samego początku wtrąca się w wychowanie swoich wnuków. Mam już tego dość! Jest coraz bardziej natarczywa, a nawet agresywna w swoich osądach. Uznała, że moje dzieci nic nie chcą jeść, bo fatalnie gotuję i źle rozszerzałam im dietę. Ręce mi opadają.
Teściowa uważa, że źle wychowuję swoje dzieci
Jestem dość nieśmiałą osobą, a więc mam również problemy z asertywnością. Moja teściowa doskonale o tym wie i to wykorzystuje. Często wtrąca się w nasze życie. Wszystko krytykuje. Zwłaszcza moje wybory. Uważa, że fatalnie dobieram dodatki do domu, nie podoba się jej kolor ścian w naszym mieszkaniu. Nie wspominając już o wychowaniu naszych dzieci. Podobno za bardzo im pobłażamy, jednak według niej największym problemem jest moja kuchnia.
Ignaś ma trzy latka i od początku nie chciał zbyt wiele jeść. Rozszerzanie diety było prawdziwym koszmarem. Niektóre dzieci takie są. Oczywiście byliśmy u różnorodnych lekarzy, jednak to wszystko zdało się na nic. Po prostu ma wybrane potrawy, które lubi jeść. Jego roczna siostra, Gabrysia, je nieco lepiej, niż starszak. Jednak wciąż nie należy do grupy dzieci, które chętnie same zjadają wszystko z talerza.
Według niej problemem jest moja kuchnia
Dla mojej teściowej to idealny pretekst do tego, żeby mnie krytykować. Cały czas kręci głową, specjalnie obserwuje, jak dzieci jedzą, a później wyraża niewybredne komentarze. Cały czas podkreśla, że popełniłam wiele błędów podczas rozszerzania diety. Mówi, że to całe BLW to pic na wodę, a ja zniechęciłam tym moje pociechy do jedzenia.
Na nic zdają się tłumaczenia, że ta metoda jest polecana przez specjalistów. Teściowa uważa, że powinnam była im serwować papki od samego początku i oczywiście dawać na noc kaszki…
Mój mąż nic sobie z tego nie robi
Niejednokrotnie żaliłam się mężowi. Mówiłam, że ona mnie po prostu wykończy. Te jej ciągłe pretensje mnie wykańczają. On jednak uważa, że jego mama nie robi niczego złego i chce dobrze.
Mówi, że ona w życiu nie chciałaby zrobić mi na złość. Cóż… Ja mam zupełnie inne zdanie na ten temat. Uważam, że to po prostu wredna kobieta, która za życiowy cel postawiła sobie sprawianie mi przykrości. Już sama nie wiem, co powinnam zrobić, żeby się ode mnie odczepiła. Zwłaszcza, że jest względem mnie coraz bardziej agresywna i coraz odważniej oraz częściej wyraża negatywne opinie na mój temat. Robi to nawet przy obcych ludziach!