Chociaż w 21. wieku nie powiela się już wielu schematów, w tym tego, że kobieta powinna zajmować się domem i dziećmi, a tylko mężczyzna ma pracować na utrzymanie rodziny, tak wciąż znajdą się dość konserwatywne poglądy w tym obszarze u niektórych osób. Czy rzeczywiście taki podział jest sprawiedliwy?
“Miałam mnóstwo planów, a jednym z nich było zrobienie kariery”
Chciałam napisać ten list z kilku powodów i jednym z nim jest próba zachęcenia kobiet do spełniana swoich marzeń oraz zawodowych ambicji. Ja tej siły w sobie jeszcze nie odnalazłam w 100%, ale myślę, że pisząc ten list uświadomię i sobie, jak ważne jest realizowanie własnych celów.
Zacznę od tego, że pochodzę z rodziny, w której mama nie pracowała i wychowywała mnie oraz trzech braci. Było co robić przy czwórce dzieci, więc nie miała zbyt wiele czasu dla siebie i swoje marzenia. Tacie było wygodnie, on wychodził rano, wracał wieczorem, nie musiał słuchać krzyków i marudzenia dzieci, co nie oznacza, że nie pracował ciężko. W końcu utrzymywał całą rodzinę. Moja mama nie była wyjątkiem w miasteczku, w którym się wychowałam.
Kiedy dostałam się na studia, tylko odliczałam dni do wyjazdu do większego miasta. Miałam mnóstwo planów, a jednym z nich było zrobienie kariery. Nie chciałam żyć jak moja mama, dla której liczyły się tylko dzieci. Uważam, że nie ma w tym zbyt wiele radości, co nie oznacza, że ja dla swoich dzieci niczego bym nie poświęciła. Jednak nigdy nie miałam instynktu, więc na ten moment chciałam skupić się na sobie.
“Miałam mnóstwo planów, a jednym z nich było zrobienie kariery”
Kiedy poznałam Olka, wiedziałam, że to ten jedyny. Był bardzo zaradny, ambitny i przedsiębiorczy. Już na 3. roku studiów założył własną firmę, która do dziś świetnie prosperuje. Ja po obronie dostałam się na staż do niewielkiej firmy, sprawdziłam się i otrzymałam osobne stanowisko. Po 3 latach zaczęła mi nieco przeszkadzać rutyna, poza tym nie czuję, że mogłabym się tam rozwinąć. Postanowiłam poszukać pracy – wydawało mi się, że to dobry moment. Akurat byliśmy już z Olkiem po ślubie, więc fajnie byłoby zamienić mieszkanie, które mój mąż otrzymał po dziadkach, na coś większego, a to wiązałoby się z kredytem.
Olek zasugerował jednak, że powinnam zrobić sobie przerwę od pracy, bo on zarabia na tyle dobrze, że spokojnie nas utrzyma. Kiedy się nie zgodziłam, bo bardzo chcę robić swoją karierę, mój mąż wykrzyczał, że miejsce każdej szanującej się kobiety jest w domu, a nie w korporacji. Powiedział, że on nie rozumie, dlaczego ja jeszcze nie nalegam na dzieci i że zachowuje się jak mężczyzna w związku. Za przykład “dobrych żon” podał nasze mamy, które poświęciły wszystko dla dzieci i męża rezygnując z siebie. Szczerze mówiąc, nigdy nie zraniły mnie tak słowa, jak te, które wypowiedział Olek. Czyli ja nie jestem szanującą się kobietą, bo chciałabym się rozwijać, zarabiać sama na siebie i uczyć się czegoś nowego? A na dzieci jeszcze przecież przyjdzie czas…