“Moi teściowie to totalne sknery. Robią składkową Wigilię, bo szkoda im pieniędzy na jedzenie dla gości!”

Organizacja Wigilii, jak się okazuje, może sprawić sporo kłopotu i wywołać konflikty w rodzinie. Przygotowanie domu i potraw zajmuje nie tylko czas, ale również jest sporym wydatkiem. Dlatego w niektórych rodzinach organizuje się składkową Wigilię. Jest to dobry pomysł czy niekulturalnie jest zapraszać do siebie gości, licząc, że dorzucą się do świątecznych produktów?

“Od razu się zaczęłam zastanawiać, jak ona to wszystko przygotuje”

Nie chciałabym wyjść na osobę, która każdym problemem dzieli się na forum, jednak uważam, że o pewnych rzeczach trzeba mówić, szczególnie, że czytam często listy, w których narzeka się na młode kobiety, czyjeś synowe. Ja uważam jednak, że pokolenie młodych osób jest dobrze wychowane, tolerancyjne i otwarte na zmiany. Dodatkowo, jako synowa, powiem, że chętnie pomagam swoim teściom, kiedy tylko mogę, jednak oni to bardzo wykorzystują.

Postanowiłam do Państwa napisać jednak w sprawie, o której uważam, że nie mówi się za często, a już na pewno głośno. Ostatnio przewija się wiele świątecznych tematów i widzę, że wcale niekoniecznie jest to jedynie radosny i miły czas. Ja w tym roku wybieram się pierwszy raz na święta do teściów. W zeszłym roku z moim mężem byliśmy u moich rodziców, więc tak mamy uzgodnione – chodzimy do rodziców naprzemiennie. Moja teściowa, nazwijmy ją Lidia, zaprosiła na święta z 15 osób, bo jak stwierdziła, niektórzy z rodziny nie mają gdzie iść, a u niej jest duży stół, dużo miejsca, więc każdy się pomieści. Od razu się zaczęłam zastanawiać, jak ona to wszystko przygotuje, przecież to naprawdę trzeba się nastać w kuchni, żeby przygotować kolację dla tylu osób. Nie wychylałam się jednak z propozycją pomocy, bo ja cały tydzień przed świętami spędzę w pracy.

“Moi teściowie po prostu żałują kasy na zakupy”

Wszystko się jednak wyjaśniło w zeszłym tygodniu, kiedy mama Michała zadzwoniła do mnie drugi raz, że postanowiła wraz z moim teściem, że każdy ma coś przynieść, bo ona jednak się ze wszystkim nie wyrobi – to raz, a dwa, że wszystko tyle kosztuje, więc niech każdy przyniesie coś ze sobą, ale trzeba dać znać najpóźniej tydzień przed Wigilią, co kto przygotowuje. Bardzo mnie to zdenerwowało, ja od razu zapisałam, że my kupimy uszka do barszczu i ciasta, ale że to wszystko będzie ze sklepu, bo nie mam czasu i siły stać po pracy w garach.

Dało mi to jednak do myślenia, że moi teściowie po prostu żałują kasy na zakupy, bo obydwoje nie pracują, więc czas na gotowanie mają. Wszystko rozumiem – tylko po co się wychylać i zapraszać na pokaz całą rodzinę, skoro później się wymaga od innych, aby wspólnie szykowali jedzenie? A może niektórzy nie mają na to pieniędzy i teraz czują się zakłopotani?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *