Na początku małżeństwa przysięgaliśmy sobie, że nigdy nie będziemy się kłócić w sposób, który będzie uwłaczający którejkolwiek ze stron. Z czasem okazało się, jednak że Krzysiek nie potrafi dotrzymać tej obietnicy i zachowuje się tak jakbym była jego wrogiem, którego można zmieszać z błotem. Po co on to robił? Już dziś wiem…
“Od miłości do nienawiści jest jeden krok”
Nasze małżeństwo trwa od 7 lat. Pierwsze dwa lata po ślubie były idealnie, Krzysiek wręcz czytał mi w myślach i wszystko, co robił, robił dla naszej rodziny, dla naszej dwójki. Myślałam, że wygrałam los na loterii i bardzo się cieszyłam z tego, że Krzysiek znalazł się w moim życiu i nie przeszkadzało mi to, że jest ode mnie młodszy o 5 lat.
Czułam się przez niego adorowana i bardzo często w towarzystwie mówił, że mnie kocha, a także dawał znać, że podobam mu się jako kobieta, co mnie bardzo budowało i dzięki temu czułam się naprawdę bardzo kochana i doceniana. Nie mogę też narzekać na zbliżenia, które zawsze były pełne emocji i namiętności i widziałam w jego oczach tę iskrę, która myślałam, że nikt nie zgaśnie. Ale byłam w błędzie…
Gdy w związku brakuje szacunku”
W tym roku Krzysiek zaczął pracę w nowej firmie, gdzie zdecydowana większość stanowią panie – takie, które dopiero co skończyły studia. Nie będę teraz udawać, że wcale mnie to nie ruszyło, bo ja od jakiegoś czasu siedziałam w domu z dzieckiem i nie miałam okazji, aby gdzieś wychodzić, malować się, stroić i zdawałam sobie sprawę z tego, że Krzysiek na pewno będzie w pracy uskuteczniał jakiś flirt, bo właśnie poznałam go, gdy takim był człowiekiem.
Pewnego razu, przeglądając jego telefon, zauważyłam, że piszę z jedną z tych kobiet z pracy w sposób, który mi po prostu nie odpowiada i myślę, że nikomu, kto poważnie traktuje drugiego partnera, by to nie pasowało. Zwróciłam uwagę Krzyśkowi oo i zaczęła się wielka awantura, w której on powiedział, że tak naprawdę on się nade mną zlitował i związał się ze mną z litości, ponieważ nikt z normalnie myślących facetów nie chciałby mieć starszej kobiety a tym bardziej decydować się z nią na dziecko…
No nie będę ukrywać, że mnie to nie zabolało. Choć wiem, że on tak w gruncie rzeczy nie myśli, to próbował ratować siebie i swój niewinny lub w poważny flirt z pracy. Nie wiem, jak to się skończy, ale na razie nie mam ochoty nawet na niego patrzeć…