Święta to również okazja do “odkopania” eleganckich stylizacji, zwłaszcza, kiedy przez pandemię królował na ulicach dres i wciąż ma swoich wiernych fanów. Odpowiedni dress code podczas wyjątkowych okazji jest ważny, jednak najważniejszy jest komfort i wygoda. W niektórych rodzinach wciąż jednak zdarza się komentować czyjś styl, co niekoniecznie jest miłe. Nasza czytelniczka postanowiła jednak wyjaśnić, dlatego nie odpowiada jej ubiór jej synowej.
“I niestety dała popis swoich ekstrawaganckich strojów już nieraz”
Pewnie bym się nie zdecydowała napisać listu idącego na forum, gdyby sprawa nie była dla mnie tak ważna. Zacznę może od tego, że do świąt Bożego Narodzenia podchodzę z ogromnym szacunkiem, radością i w bardzo konserwatywny sposób. Poza wszystkim potrawami, miejscem dla zbłąkanego wędrowca, kolędami i choinką, przywiązuję wagę do ubioru. Dla mnie każde święto powinno być obchodzone w schludnym i eleganckim ubraniu. Tak wychowałam syna, zawsze na Boże Narodzenie zakłada garnitur, zresztą mój mąż również. Ja wyciągam z szafy białą koszulę, czarną długą spódnicę i buty na obcasie – nie wyobrażam sobie inaczej. Problemem jest jednak moja synowa…
Ania (tak ją nazwę w tym mailu) studiowała coś związanego z modą czy projektowaniem, nie pamiętam nazwy, chociaż mówił mi Damian. W każdym razie jakiś wymyślny kierunek bez przyszłości. I niestety dała popis swoich ekstrawaganckich strojów już nieraz. Na ślub założyła bardzo dziwną sukienkę, z przodu krótsza, z tyłu dłuższa, ale wtedy postanowiłam, że nie będę krytykować Ani. W końcu to był jej wielki dzień, co założyła, to już założyła i trudno. Teraz jest jednak coraz gorzej. Moja córka ostatnio wyprawiała 35. urodziny w bardzo eleganckim lokalu. Prawie wszyscy z rodziny ubrali się przyzwoicie, ale jak zwykle poza jedną osobą… moją synową.
“Jego żona ubrała się, jakby zaraz miała iść do pracy w cyrku”
Przyszła wtedy w jakiejś cekinowej bluzie z dekoltem niemal do pępka i o 2 rozmiary za dużej, do tego założyła postrzępioną spódnicę, znowu w jednym miejscu dłuższą, a w drugim krótszą i do tego szpilki w krzykliwym kolorze, które mogłyby śmiało służyć jako odblaski na ciemnej ulicy. Fryzurę zresztą też miała nie lepszą. Ja widziałam, że kelnerki to się podśmiewały, Damian też trochę zażenowany siedział, bo jak inaczej miał się zachowywać, jak jego żona ubrała się tak, jakby zaraz miała iść do pracy w cyrku.
Dlatego ja aż boję się pomyśleć, co Ania wymyśli na Wigilię. Zaprosiłam całą naszą rodzinę, w tym siostrę męża, która jest bardzo krytyczna i wcale się nie kryje ze swoimi opiniami, więc to się może skończyć kłótnią. Dlatego tak sobie pomyślałam, że może niech Maria będzie dla mnie pretekstem, żeby zadzwonić do Ani i poprosić ją, żeby założyła zwykłą koszulę, do tego jakieś spodnie w kant i nadmienię, że będzie właśnie jedna osoba, która nie daje przyzwolenia na wydziwianie w ubiorze podczas świąt. Może to prędzej zrozumie, inaczej by wyszło, że zła ze mnie teściowa, a do tego, że się wtrącam i zaraz mój Damian miałby pretensje. Sama nie wiem jak to już rozwiązać. A czy młodzi rzeczywiście teraz już nie lubią takich klasycznych ubrań? Przecież zwykłą, białą koszulę to trzeba mieć w garderobie. A Ania jest trochę bezwstydna, trzeba mieć wyczucie co i kiedy można założyć, a czego nie wypada.