– Uczęszczał do przedszkola. Na początku mu się podobało, bardzo dużo pani wychowawczyni mu pomogła. Ale w ostatnim czasie to wszystko się tak nasiliło – opowiada pani Milena.
Kacpra sadzano w oślej ławce. Był izolowany od rówieśników. Dyrekcja obiecała wsparcie, ale…
Chłopiec zachowywał się agresywnie w stosunku do mamy, wychowawczyń w przedszkolu i innych dzieci. Ale pani Milena od razu poprosiła o pomoc psychologa i psychiatrę. Kacperek zaczął terapię. Jak twierdzi, nie mogła liczyć na wsparcie przedszkola, choć takowe obiecywano. Mówi, że jej syn był izolowany od grupy.
– Jak się nasiliły zachowania i przyspieszyłam tych wszystkich lekarzy, psychiatrów, psychologa, to bardzo szybko przedszkole chciało efektów poprawy, co nie było możliwe. Dalej siedział w “oślej ławce” i był izolowany od grupy. Podczas posiłków, podczas zajęć był plecami do reszty, a przed sobą miał ścianę – relacjonuje Milena Grenda.
Specjaliści zdiagnozowali u Kacpra mieszane zaburzenia zachowania i emocji, które charakteryzują się często agresywnym lub buntowniczym zachowaniem. Pani Milenie polecono przygotowanie opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej, w jaki sposób dalej pracować z dzieckiem.
Kacperka wyrzucono z przedszkola. Umowę wypowiedziano 9 maja
Dyrekcja placówki obiecywała pomoc. Zapewniała o tym także kuratorium oświaty.
– Pani dyrektor się umówiła z panią z kuratorium oświaty, że jak będzie opinia, to będą dalej działać, jakąś pomoc organizować, czy osobnego nauczyciela. I pani dyrektor się zgodziła na to – mówi Milena Grenda.
Mimo tych zapewnień, nagle zapadła druzgocąca decyzja. Kacperka wyrzucono z przedszkola. Umowę wypowiedziano 9 maja. Dyrekcja przedszkola nie poczekała na opinię z poradni.
Tę wydano dzień później. Nie ma w niej mowy o tym, by jedynym wyjściem było usunięcie Kacpra z przedszkola. Wręcz przeciwnie. Zalecono dodatkowe zajęcia korekcyjne, nadzór psychologiczno-pedagogiczny, dbanie o relację z równieśnikami.
Mama chłopca jest w rozpaczy.
– Musiałam zrezygnować z pracy. MOPS musiał mi pomóc i bardzo mi pomógł – przyznaje kobieta.
Nadpobudliwe dziecko wyrzucone z przedszkola
Dziennikarze “Interwencji” wysłali do dyrekcji przedszkola pytania dotyczące sytuacji syna pani Mileny. Na większość z nich nie padły odpowiedzi, bo dyrekcja uznała je za przekazywanie informacji niejawnych. Sprawą zainteresowały się władze gminy.
– Sprawę znamy i w dalszym ciągu ją badamy. Niemniej wiemy już, że została rozwiązana umowa z panią Mileną. A dziecko jest w grupie 4,5-latków. W związku z tym wiadomo, że nie może zostać bez opieki przedszkolnej, ponieważ tak stanowi prawo. Najważniejsze jest to, żeby było zaufanie mamy do instytucji. Istnieje możliwość, żeby dziecko zostało dalej w tym przedszkolu. Nie gwarantuję, bo nie jestem organem prowadzącym, ale będziemy o tym rozmawiać. Istnieje też druga możliwość: mamy sieć innych publicznych przedszkoli, w których dziecko może kontynuować edukację przedszkolną – poinformowała Violetta Pałącarz, kierownik referatu edukacji i sportu w gminie Suchy Las.