„Synowa odrzuciła moje zaproszenie na wigilię. Twierdzi, że to śmieszne przedstawienie”

Święta to niewątpliwie czas, który powinniśmy spędzać w gronie rodziny oraz najbliższych nam osób, lecz nie każdy wychodzi z takiego założenia. Synowa Pani Ludmiły zachowała się w mocno nieodpowiedni sposób, czym sprawiła swojej teściowej ogromną przykrość. Emerytka niczego się nie spodziewała, gdyż wcześniej młoda kobieta miała zupełnie inne podejście.

„Synowa odrzuciła moje zaproszenie na wigilię”

Pani Ludmiła jak co roku o tej porze zaczyna planować kolację wigilijną, do której w jej przypadku corocznie zasiada większość najbliższej rodziny. Starsza kobieta wszystko przygotowuje sama, więc odpowiednio wcześniej wykonuje telefony do dzieci oraz kuzynostwa w celu potwierdzenia przybycia i przygotowania ostatecznej listy gości.

67-latka mocno się zdziwiła, że jej syn z żoną nie pojawią się w tym roku na rodzinnej wieczerzy. Okazuje się, że to przez synową, która do tematu świąt zaczęła podchodzić bardzo sceptycznie. Słowa skierowane w stronę teściowej sprawiły jej dużo przykrości.

Jak co roku zadzwoniłam do Piotrusia, żeby potwierdzić obecność na wigilii i się zdziwiłam, że ich nie będzie. To mój syn, więc czułam po jego tonie, że coś się stało i to nie jest tak, że oni mają inne plany. Próbowałam drążyć temat, ale ostatecznie nic się nie dowiedziałam. Dopiero jak do Asi jego żony zadzwoniłam, to się dowiedziałam prawdy. Niestety w tym roku synowa odrzuciła moje zaproszenie na wigilię. Twierdzi, że to śmieszne przedstawienie i nie ma zamiaru w tym uczestniczyć. Nikt dawno mnie tak nie upokorzył, a żyję na tym świecie 67 lat. Ona jeszcze bezczelnie mi mówi, że nie chce przyzwyczajać dzieci do staroświeckich zwyczajów, bo ten cyrk w nowoczesnym świecie nikomu nie jest potrzebny…

świece zdobiące stół podczas kolacji wigilijnej

Teściowa nie rozumie takiego zachowania: „Kiedyś jej to nie przeszkadzało”

Upokorzona teściowa nie może zrozumieć powodów odrzucenia. W zestawieniu jej życiowych wartości nie ma miejsca na tak perfidne zachowanie. Niestety najbardziej niezrozumiałe w tej sytuacji jest to, że w poprzednich latach 33-letnia synowa bardzo chętnie pojawiała się na kolacji wigilijnej.

Płakałam po tej rozmowie przez kilka dni, bo młodzi powinni żyć po swojemu, ale ja do niczego nikogo nie zmuszam przecież. Dziwne, że w zeszłym roku czy w poprzednich jej to nie przeszkadzało i była pierwsza do dzielenia się opłatkiem, jak i szukania monety ukrytej w pierogach. Syn nawet do mnie później nie zadzwonił, ale nie mam do niego pretensji, to jest jego żona, a żonę musi szanować, bo tak go uczyłam od najmłodszych lat. Skoro tak zadecydowała, to tak musi być, mnie nic do tego. Wstyd tylko przed rodziną, bo co im powiedzieć…

Macie podobny stosunek do świątecznych tradycji? Czy według was wciąż warto je pielęgnować?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *