Wiem, że życie w małżeństwie nie jest nigdy usłane różami i wymaga wielu wyrzeczeń, a także czasem i kłótni, ale to, co wyczynia się w moim małżeństwie od ponad trzech lat, przechodzi ludzkie pojęcie… Szczerze mówiąc, to nie sądziłam, że kiedykolwiek spotka mnie coś takiego.
“Czy mąż mnie jeszcze kocha?”
Męża poznałam na imprezie karaoke i znajomi uważali, że jest to bardzo inteligentny facet, który wie, czego chce od życia, a przy tym potrafi się dobrze zabawić i ma wielkie poczucie humoru. Tak też o nim pomyślałam, dlatego ucieszyłam się, gdy zaprosił mnie na randkę. Wszystko zaczęło się jakoś szybko i naprawdę w krótkim czasie zamieszkaliśmy razem. Zaczęliśmy planować wspólną przyszłość, co mnie niezmiernie ucieszyło, bo liczyłam na to, że w końcu spotkam kogoś, kto zrozumie mnie i moje potrzeby.
Pierwsze dwa lata małżeństwa były cudowne i naprawdę myślałam, że udało mi się znaleźć swoją pokrewną duszę, ale z czasem proza życia do tego stopnia odbiła na nas piętno, że Bogdan nie potrafił funkcjonować bez obrażania się kłótni i wypominania rzeczy, które miały miejsce kilka dni temu. Niestety bardzo szybko zaczął mnie także karać ciszą, co wiedział dobrze, że wpływa na mnie bardzo negatywnie, ponieważ w taki sposób traktowałam byłam w domu rodzinnym przez mamę, a on zachowywał się tak, mając świadomość, że ja tego nienawidzę…
“Mąż potrafi nie odezwać się przez kilka dni…”
Na początku starałam się grzecznie z nim rozmawiać i mówić mu o tym, że naprawdę mi to denerwuje i chciałabym żyć z nim w pokoju i po prostu być szczęśliwa i jeśli kłótnie mają miejsce, to żeby nie kończyły się ciszą, ponieważ bardzo mnie to rani. On niestety nie zwracał na to uwagi i dalej robił swoje, wiedząc dobrze, jak to wszystko na mnie działa.
Widział także wielokrotnie moje łzy, bo płakałam z tego powodu, że nie możemy się porozumieć, a na moje pytania on po prostu nie tylko nie odpowiadał, ale odwracał głowę w drugą stronę udając, że mnie nie słyszy. Byłam nawet w tej sprawie u psychologa i pytałam się, czy to jest coś ze mną nie tak, czy może faktycznie to wina męża, dla którego milczenie jest czymś normalnym. Z tego co powiedziałam mi psycholog Bogdan robi to specjalnie, ponieważ czuje dzięki temu swoją wyższość, a przy okazji widzi, że mi to przeszkadza. Już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć i co robić.