Wychowanie nastolatków to z pewnością dość trudne zadanie. Są jednak sytuacje, które wymagają szczerej rozmowy i postawienia granic – zwracając uwagę na fakt, że to wciąż niepełnoletnia, dopiero wkraczająca w dorosłe życia osoba.
Napisała do nas Anna, która wychowuje 16-letnią córkę Malwinę. Z tatą Malwiny rozstała się kilka lat po urodzeniu córki i od tej pory mieszkały same. Rok temu Anna poznała Łukasza, z którym razem prowadziła jeden z projektów w firmie. Kobietę i mężczyznę z początku łączyły jedynie służbowe sprawy.
Zazdrość córki
Chciałam się podzielić swoją historią, a może pisząc ten list, sama odkryję, jak powinnam postąpić. Malwina to moje jedyne dziecko i kocham ją najmocniej na świecie. Czy to jednak znaczy, że powinnam akceptować wszystko, co robi? Nie ukrywam, że jesteśmy ze sobą bardzo mocno związane, bo tak naprawdę można powiedzieć, że wychowuję ją od lat sama. Z Sebastianem – ojcem Malwiny, rozstałam się 11 lat temu i za bardzo nie interesuje się życiem córki. Malwina zawsze ubolewała, że inni mają super tatusiów, jej koleżanki były i są rozpieszczane przez ojców. Ona miała zawsze tylko mnie i myślę, że to może być powodem jej aktualnego zachowania w stosunku do mojego partnera Łukasza… A może jest zazdrosna o mnie?
Okazuje się, że Malwina często niestosownie zachowuje się przy nowym partnerze jej mamy. Dziewczyna często zaczyna dwuznaczne rozmowy i ubiera się zbyt wyzywająco, kiedy Łukasz odwiedza Annę.
Niestosowne zachowanie nastolatki
Nie wiem, może tylko przesadzam lub sama nie mogę się pogodzić z faktem, że moja córeczka dojrzewa. Nie jestem typem zazdrośnicy, a już na pewno nie byłabym zazdrosna o Łukasza, ale widzę, że i on momentami czuje się niekomfortowo! Ostatnio przyszedł do nas na obiad, Malwina była zamknięta w pokoju. Wołałam ją, aby przyszła do stołu. Zjawiła się po 15 minutach – ubrana w mini spódnicę, bluzkę z ogromnym dekoltem. Później zaczęła jakieś dwuznaczne żarty, cały czas kokietując Łukasza.
Kilka dni później sytuacja się powtórzyła, więc postanowiłam porozmawiać z córką. Ona nie widzi problemu i mówi, że każda jej koleżanka tak sobie żartuje i kokietuje innych. Ale bez przesady, przecież to mój facet! Partner jej mamy, kto wie… może kiedyś będzie jej ojczymem? Nie wiem sama, czy to dobry pomysł, aby Łukasz nas odwiedzał…
Co byście zrobili na miejscu Anny? Ponownie porozmawiali z córką, a może zaczekali, jak rozwinie się sytuacja? Czy rzeczywiście takie dwuznaczne żarty i wyzywające ubrania są powodem do niepokoju?