„Mój mąż nie żyje już osiem lat. Zostałam sama z dwójką dzieci i gdyby nie teściowa, to nie dałabym rady”

Trudne relacje z teściową przytrafiły się większości moich koleżanek. Gdy słuchałam ich opowieści, to nie mogłam uwierzyć, że tak przykre sytuacje mogą przytrafiać się w prawdziwym życiu. Z cały sił modliłam się o to, abym nigdy nie musiała doświadczać ich na własnej skórze. Moje błagania zostały wysłuchane…

Marzenia stały się rzeczywistością

Jacek był miłością mojego życia i choć znaliśmy się już od szkoły podstawowej, to nigdy nawet przez moment nie czułam znudzenia jego towarzystwem. W szkole średniej i na studiach byliśmy jak papużki nierozłączki, wszystko robiliśmy razem z myślą o wspólnej przyszłości. Żadne z nas nie pochodziło z zamożnego domu. Mnie wychowywała babcia, która ledwo wiązała koniec z końcem, więc w każde wakacje wyjeżdżaliśmy do Holandii na prace sezonowe, aby mieć trochę swojego grosza. Wszyscy dookoła mówili mi, że szkolne miłości prędzej czy później się wypalają, ale ja z całych sił wierzyłam, że z nami tak nie będzie i nie było.

Mieliśmy po 26 lat, gdy stanęliśmy przed ołtarzem i przyrzekaliśmy sobie miłość do końca naszych dni. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tego, z jaką iskrą w oczach patrzył na mnie ubraną w biały welon. Wszystko było takie jak w naszych naiwnych marzeniach. Pierwsze dziecko urodziłam dwa lata po ślubie, a kolejne w wieku 34 lat. Następnym naszym celem był dom, który mieliśmy budować na działce mojej babci. Jacek znów zaczął jeździć na zagraniczne fuchy w branży budowlanej, bo nie mieliśmy innej możliwości na odłożenie większej sumy pieniędzy. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że się na to zgodziłam…

synowa i teściowa uśmiechające się do siebie

„Cały świat zawalił mi się na głowę”

Mój mąż nie żyje już osiem lat. Zostałam sama z dwójką dzieci i gdyby nie teściowa, to nie dałabym rady podnieść się po tym wszystkim. Jacek zginął w wypadku przy pracy, ale nie miał żadnego ubezpieczenia. Przez to zostaliśmy z niczym. Cały świat zawalił mi się na głowę, ale ja przecież nie mogłam się poddać. W jednej chwili teściowa zastąpiła mi męża oraz wcieliła się w rolę mojej matki, której nigdy nie miałam. Choć finansowe wsparcie z jej strony było istotnym kołem ratunkowym, to dla mnie najważniejsze było to, że po prostu jest.

Zawsze miałyśmy dobre relacje, ale dopiero śmierć męża tak mocno nas do siebie zbliżyła. Zobaczyłam w niej przyjaciela oraz silną kobietę, z której do dziś biorę przykład, jeśli chodzi o radzenie sobie z przeciwnościami losu. Straciła syna, więc dla niej również musiała to być niewyobrażalna tragedia, ale ja nigdy nie zobaczyłam w jej oczach zwątpienia. Kocham ją jak matkę i jestem wdzięczna, że los podsunął mi ją w odpowiednim momencie.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *