“Syn rozwiódł się rok temu. Popadł w kłopoty finansowe i przestał płacić alimenty. Synowa dobrze zarabia i nieźle sobie radzi. Wiem, że Maruś powinien się dokładać i na pewno tak będzie, jak tylko uda mu się znaleźć lepszą pracę. Synowa uwzięła się też na mnie. Zabrania mi kontaktu z wnukami. Czy to moja wina, że tak potoczyło się ich małżeństwo?
Syn nie płaci alimentów
Ania i Maruś poznali się w czasie studiów. Ona została lekarką, on założył własną firmę. Wiodło im się świetnie. Anka zrobiła specjalizację, jako radiolog zarabia świetnie. Do tego może opisywać badania pacjentów w domu, więc przy okazji zająć się dziećmi.
Mam dwoje wnuków. Ania urodziła bliźniaki w trakcie specjalizacji. Niewiele mogłam im pomóc, bo nadal pracowałam. Stać było ich na nianię. Synowa wróciła szybko do pracy. Z dziećmi była głównie niania, no i czasem Ania, jak wzięła pracę do domu. Trochę mi się to nie podobało. Zostawić w domu półroczne dzieci.
Maruś cały czas budował swój biznes. Żyli w wiecznym biegu. To oczywiście zaszkodziło ich związkowi. Zaczęli się od siebie oddalać. W końcu całkiem się rozstali. Po rozwodzie wszystko się zmieniło.
Syn popadł w kłopoty finansowe i nie ma z czego płacić alimentów. Ania nadal dobrze zarabia, ale nie chce zrozumieć, że Marek po prostu nie ma z czego jej zapłacić. Zamiast go wesprzeć, oddała sprawę do komornika.
Moja synowa nie pozwala mi spotykać się z wnukami
Zawsze byłam dobra dla moich wnuków. Chłopcy mają już 7 lat. Nigdy nie zapomniałam o ich urodzinach ani Dniu Dziecka. Może nie zostawali u mnie na noc, czy nie wyjeżdżali na dłużej pod moją opieką, ale no jakoś nie miałam odwagi zabrać ich dwóch na dłużej.
Maruś teraz mieszka u mnie i widzę jak tęskni za synami. Jak padł mu biznes, zaczął trochę pić i się pogubił. Anka wykorzystuje to przeciwko niemu i rzadko pozwala mu spotykać się z synami. Mnie zupełnie zabrania kontaktów.
Nagadała dzieciom na mnie i teraz twierdzi, że dzieci nie chcą do mnie przyjeżdżać. U jej matki ciągle siedzą, a do mnie w ogóle nie przyjeżdżają. Syn spotyka się z nimi czasem u synowej w domu, a mnie w ogóle nie zaprasza. Wiadomo, do mnie jej nie zaproszę, bo już nie jesteśmy rodziną.
Nie rozumiem, za co mnie karze! Powinno jej zależeć na tym, żeby dzieci miały kontakt z rodziną ojca. Dziwi mnie, że niby taka kochająca matka, a nie myśli o dobru własnych dzieci. Kiedyś, w przyszłości będą mieli o to do niej pretensje. Ciekawe jak im wytłumaczy, czemu jednej babci nie było w ich życiu!”