Wiele się mówi o tym, że miłość jest najważniejsza i nie powinna podlegać żadnym normom i zasadom, dlatego uznałam, że chcę oświadczyć się swojemu chłopakowi w czasie wakacji w Egipcie i nie uważam, żebym zrobiła coś niewłaściwego. Koleżanki mają jednak o tym inne zdanie…
“Kocham mojego chłopaka i on mnie też!”
Michała poznałam na pierwszym roku studiów i niemalże od razu zakochaliśmy się w sobie. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę i nie mogliśmy się nigdy nagadać. Gdy zamieszkaliśmy razem, zrozumiałam, że jest to miłość mojego życia, bez której nie mogłabym żyć. Widziałam także, że on jest we mnie wpatrzony i robi wszystko, aby było mi dobrze i żebym czuła się bezpiecznie.
Wiem, że taki facet to skarb, ponieważ słysząc historię swoich koleżanek, uświadomiłam sobie, że mój Michał jest chodzącym ideałem – może poza jednym malutkim szczegółem, który szybko udało mi się naprawić, ale o tym za chwilę 😉
Mój facet po sześciu latach związku nigdy nawet nie wspominał o tym, że chciałby mi się oświadczyć, ale wielokrotnie mówił o tym, że gdy się zestarzejemy, to będziemy mieszkać na wsi, a nasze dzieci i wnuczęta będą nas odwiedzać, czyli zrozumiałam, że tak samo jak ja marzy o wspólnym życiu do końca naszych dni.
“Oświadczyłam się swojemu chłopakowi!”
Niestety nie widziałam z jego strony żadnych kroków w kierunku zaręczyn, a nawet rozmów dotyczących ślubu, co nieco mnie niepokoiło, ale znając spokojną naturę Michała, po prostu myślałam, że potrzebuje czasu. Niestety nic w tej kwestii się nie zmieniało, dlatego uznałam, że sama wykonam dość ważny krok i w czasie wakacji w Egipcie po prostu mu się oświadczę.
Nie mówiłam swoim znajomym o tym, jaki mam plany. Dopiero po fakcie powiedziałam w czasie spotkania z koleżankami, że oświadczyłam się Michałowi, dając mu przepiękny zegarek, a on ze łzami w oczach przyjął go i powiedział, że marzy o tym, aby uczynić mnie żoną!
No i się zaczęło… Moje kumpele stwierdziły, że jestem naiwna i głupia, że na pewno to się szybko skończy, bo żaden facet nie pozwoliłby sobie na taką zniewagę i odebrałam mu przysłowiowe “jaja”, a on na pewno chciałby to zrobić po swojemu w odpowiednim czasie.
“Oświadczyny były złym pomysłem?!”
Nie uważam, abym zrobiła coś złego – tym bardziej widząc, że Michał naprawdę jest zadowolony z tego, jak potoczyła się nasza historia i widzę w jego oczach miłość oddanie i szacunek do mnie. Przecież wcale nie musiał przyjmować tych zaręczyn i mógł powiedzieć wprost właśnie wtedy w czasie wakacji, że niestety nie czuje tego, że do siebie pasujemy. Ja to wszystko przecież bym zrozumiała!
Dlaczego ludzie we wszystkim muszą dopatrywać się jakiegoś podwójnego dna i nie potrafią cieszyć się z tego, że komuś się układa?