Ślub to jeden z najpiękniejszych dni w życiu. Wszystko dopięte na ostatni guzik, piękne dekoracje, kwiaty, sala weselna i wymarzona suknia ślubna. Niestety nie dla każdej przyszłej panny młodej wybór kreacji na ten dzień jest czymś przyjemnym. Weronika z Poznania wybiegła z salonu z płaczem, gdy wybierała suknię na swój ślub.
“Wiem, ile ważę i jak wyglądam”
29-latka już za kilka miesięcy stanie na ślubnym kobiercu i wyjdzie za swoją licealną miłość. Maciek jest jej wsparciem, ostoją i najlepszym przyjacielem. Przyszła panna młoda wyznaje, że lepiej nie mogła trafić. Bardzo chciała w dniu ich ślubu wyglądać pięknie. Kilka tygodni temu wybrała się na wycieczkę po salonach sukien ślubnych w jej mieście. Niestety skończyło się to płaczem.
Zdaję sobie sprawę z tego, jak wyglądam. Wiem, że nie noszę rozmiaru 38, ale z reguły nie czuję się przez to gorsza. Mam ładne włosy, twarz i zgrabne nogi. Nie brakowało mi także pewności siebie… Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy wybrałam się z mamą i przyjaciółką na poszukiwania wymarzonej sukni ślubnej
“Słyszałam śmiech i wyzwiska”
To, co miało być dla Weroniki mile spędzonym czasem niczym z komedii romantycznych, zamieniło się w dramat, którego była główną bohaterką. Spotkało ją coś bardzo niemiłego, o czym 29-latka chciałaby zapomnieć.
W trzecim salonie mój dobry humor niestety minął, gdy w czasie przeglądania sukien usłyszałam z przymierzalni, jak jakaś inna panna młoda naśmiewa się ze mnie razem ze swoją mamą.
Nazwały mnie tłustą świnią, która i tak nic nie znajdzie. Dowiedziałam się także, że najpierw powinnam schudnąć, a dopiero później szukać sukienki. Zrobiło mi się przykro i jedyne, czego wtedy pragnęłam, to zapaść się pod ziemię. Byłam w takim pięknym miejscu. Obok mnie inna szczęśliwa przyszła panna młoda szukała wymarzonej kreacji i co? Kobiety, zamiast się wspierać, to dogryzają sobie, żeby poczuć się lepiej?
Aż brak słów na takie zachowanie… Po co niszczyć komuś tak wyjątkowe chwile?