Szacunek do drugiego człowieka nie powinien wynikać z tego, czy dana osoba pochodzi z miasta, czy zamieszkuje wieś. Jakie to ma tak naprawdę znaczenie? Zapewne większość z Was odpowie, że żadne, ale Marzena w wiadomości do naszej redakcji zapewnia, że jest wyśmiewana przez swoje chłopaka, a wszystko przez to, że pochodzi z małej wsi.
“Warszawa bardzo go zmieniła” – smuci się 24-latka
Marzena mieszka i pracuje cały czas pod Rzeszowem w małej wsi. Nigdy nie chciała się stamtąd wyprowadzać, ponieważ prowadzi rodzinny biznes, a poza tym nie wyobraża sobie zamienić naturę na betonowy las.
Mi nie imponuje Warszawa, a wręcz bym powiedziała, że się w niej czuję źle. Mam czasem wrażenie, że niektóre rzeczy w tym mieście robi się po prostu na pokaz. Brakuje mi spontaniczności, wiary w ludzi i lojalności. Zamiast tego wszyscy pędzą tak, jakby jutra miało nie być
“Nazwał mnie wieśniarą!” – mówi zapłakana 24-latka
Marzena zwierza się, że dobrze pamięta ten moment, gdy jej chłopak wyznał jej, że nie ma zamiaru dłużej siedzieć w małej wsi i czegoś więcej chce od życia.
Ja już wtedy wiedziałam, że będzie bardzo ciężko utrzymać tę relację. Wystarczyło tylko kilka miesięcy, aby w czasie jednej z kłótni usłyszeć od niego, że nic nie wiem, bo w d**ie byłam i g**no widziałam. Po chwili usłyszałam, że jestem wieśniarą. Nie odzywałam się do niego przez dwa tygodnie, on przychodził i przepraszał. Nie wiem, jak między nami się to wszystko ułoży, ale coś we mnie pękło…
Wydaje nam się, że nie ma znaczenia, skąd się pochodzi. A Wy co myślicie?