Już za kilka dni Dzień Dziecka, ale dla mieszkańców Kozodrzy na Podkarpaciu ten czas wcale nie jest radosny. Przypomina bolesną tragedię z ubiegłego roku: wstrząsający wypadek, w którym pod kołami ciężarówki zginęła 10-letnia Faustynka. Przez długi czas okoliczności tego dramatu były niejasne. Obecnie jednak śledczy mają już pełny obraz sytuacji. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
To był wyjątkowy dzień — życzenia, prezenty i wiele radości. 10-letnia Faustynka świętowała Dzień Dziecka. Wybrała się na krótką przejażdżkę rowerem. Wstąpiła do cioci, a potem wracała do domu, gdzie miała poczekać, aż mama wróci z pracy.
W miejscowości tylko po jednej stronie drogi jest chodnik. To właśnie nim poruszała się 10-latka. Ale w okolicach domu dziewczynka niespodziewanie zjechała na jezdnię prosto pod ciężarówkę, która wiozła cegły.
Wszyscy chcieli ratować dziecko
Dzień po wypadku ludzie opowiadali nam, że kierowca był kompletnie zaskoczony. — Natychmiast wyskoczył z kabiny. Zaczął dzwonić po pomoc i przystąpił do reanimacji dziewczynki, która leżała nieprzytomna na asfalcie. Szybko dobiegły też dwie panie z pobliskiego przedszkola. One także zaczęły ratować dziecko – relacjonowała nam starsza kobieta, która była na miejscu zdarzenia.
Wkrótce przyjechało pogotowie. Mimo wysiłków ratowników, szans na ocalenie życia dziewczynki nie było. Jak potem wykazała sekcja, 10-latka doznała bardzo rozległych obrażeń, w szczególności głowy i kręgosłupa.
Cała miejscowość była wstrząśnięta dramatem. – To był aniołek. Zaledwie dwie niedziele wcześniej była u Pierwszej Komunii Świętej — mówili nam sąsiedzi.
Decydująca prędkość
Sprawą wypadku niemal przez rok zajmowali się śledczy. Teraz prokuratorskie akta są już zamknięte. Trafiły do sądu. To właśnie przed nim będzie odpowiadał kierowca ciężarówki — 36-letni Bartłomiej K. z gminy Iwierzyce.
Mężczyzna jest oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Pogrąża go przede wszystkim prędkość. Śledczy precyzyjnie określają, że mercedes actros poruszał się o 12 km/h za dużo niż obowiązująca w miejscowości dopuszczalna szybkość 50 km/h.
Według śledczych kierowca, jadąc z prędkością 62 km/h, stworzył zagrożenie dla rowerzystki, mimo że to dziewczynka — jak czytamy w komunikacie prokuratury “wykonywała manewr zmiany kierunku jazdy i pasa ruchu, nie ustępując pierwszeństwa przejazdu, zajechała mu drogę”.
— Przede wszystkim z treści opinii biegłego z zakresu badań wypadków drogowych wynika, iż co prawda bezpośrednią przyczyną wypadku był podjęty manewr przez Faustynę N., tak przekroczenie prędkości przez podejrzanego o 12 km/h miało bezpośredni związek przyczynowo – skutkowy z wypadkiem — stwierdza Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Czy można było uniknąć dramatu?
Oskarżony kierowca nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.
Bartłomiej K. nie był dotychczas karany, a za zarzucane przestępstwo grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Jego sprawa będzie rozpatrywana przez Sąd Rejonowy w Ropczycach.