Chroniący nas przed koronawirusem lockdown niesie za sobą również wiele negatywnych skutków. Jednym z nich jest problem z nadmiernym piciem. Okazuje się, że przebywając w zamknięciu chętniej i częściej sięgamy po napoje alkoholowe. Depresja i wcześniejsza sympatia do upijania się są głównym zapalnikiem do nadużywania trunków w czasie pandemii. O problemie poinformowali naukowcy na łamach “American Journal of Drug and Alcohol Abuse”.
Domowa izolacja sprzyja nadmiernemu piciu
Wnioski wyciągnięto na podstawie badania przeprowadzonego przez naukowców University of Texas Health Science Center School of Public Health w Dallas. Ankiecie poddano 1982 dorosłe osoby w okresie od połowy marca do połowy kwietnia. Każdy z badanych spędzał w domu 21 godzin dziennie.
Z badania wynika, że 32% ankietowanych regularnie upija się podczas pandemii, natomiast osoby upijające się już wcześniej zwiększyły spożycie. Prawdopodobieństwo wzrostu ogólnego spożycia alkoholu w przypadku osób pijących nadmiernie przed lockdownem wynosi 60%. Jeśli chodzi o osoby, które nigdy nie piły nadmiernie, wskaźnik ten wynosi 28%. Na całe szczęście znacznie rzadziej sięgamy po kieliszek, gdy w domu mamy dzieci – tu prawdopodobieństwo sięgania po butelkę zmniejsza się o 26%.
Stres i depresja zwiększają ryzyko nadużywania alkoholu
“Wydłużenie czasu spędzonego w domu jest stresorem życiowym, który wpływa na picie, a pandemia Covid-19 mogła zaostrzyć ten stres” – przekazała Sitara Weerakoon z University of Texas. Nadmierne picie wydaje się być odpowiednim lekarstwem na niesprzyjającą sytuację życiową, ale długofalowo nie prowadzi do niczego dobrego. Naukowcy apelują o podjęcie stosownej profilaktyki przez osoby zagrożone nadużywaniem alkoholu.