“W maju komunia Maksa, a ja wyglądam obleśnie. Od dawna chcę się za siebie wziąć, ale ciągle brakowało mi motywacji. Jak myślę o tym, jak wyglądam, aż mnie ciarki przechodzą. Wiem, że syn będzie się mnie wstydził. Inne mamy w naszej klasie są zgrabne, zadbane i zawsze wiedzą, jak się ubrać. Ja przy nich wyglądam jak biedna krewna. Zaniedbana, w wyciągniętych ciuchach i gruba…
Muszę schudnąć do komunii syna
Przez ostatnie lata strasznie się zaniedbałam. Maksa urodziłam 9 lat temu. Po trzech latach urodziła się Milenka, a ja już nigdy nie wróciłam do dawnej figury. Z czasem było jeszcze gorzej, bo to chyba tak działa: najpierw przestajesz się mieścić w fajne ciuchy, potem kupujesz to co wygodne. Tak było ze mną. Całkiem odpuściłam.
Praca, dom, dzieci. Pracuję w sklepie spożywczym. To nie żadne biuro, żebym musiała wyglądać. Moim strojem do pracy jest dres albo legginsy. Ma być wygodnie! Sama nie wiem kiedy przekroczyłam setkę! W sumie zważyłam się przez przypadek na zapleczu sklepu. Jak waga pokazała 106 kilo, mega się zdziwiłam. Wiedziałam, że przytyłam, ale że aż tak!?
Chyba pora przestać udawać, że nie jest źle. Przed ciążą ważyłam 70 kilo! Mam prawie 40 kilogramów nadwagi.
Nie chcę przynieść dziecku wstydu
Tydzień temu było zebranie w kościele. Ksiądz omawiał sprawy komunijne. Pod kościołem wszystkie mamuśki zaczęły dyskutować o kreacjach. Ja nawet jeszcze o tym nie myślałam. Ponoć jest tak, że matki ubierają się w jasne kolory. Że na komunie tak najbardziej wypada, bo to taka radosna uroczystość.
Dziewczyny mówiły, że pewnie wybiorą jakiś jasny garnitur, albo lekko plisowaną sukienkę. Kolory to w zasadzie beże, biel i róż. Już widzę swój tyłek w białych spodniach od garnituru, albo plisach! Załamałam się. Nawet nie myślałam jeszcze o stroju, a po zebraniu widzę, że będę miała problem.
To ważna uroczystość dla mojego syna. Nie chciałabym, żeby musiał się za mnie wstydzić. Nie mam takiej łatwości w wybieraniu eleganckich ciuchów. No kiedyś, to nie było problemu. Jak byłam szczupła, mam wrażenie, że we wszystkim dobrze wyglądałam. Teraz od lat chodzę w tunikach. Na imprezy wybieram coś z jakimiś ozdobami, ale to nadal wyciągnięte tuniki.
Tych 40 kilo to na pewno nie zrzucę, ale może coś się uda. Zawsze będzie mi łatwiej coś na siebie znaleźć. Do maja zostało jeszcze sporo czasu. Zaczynam w tym tygodniu. Mąż się ze mnie śmieje, że stara, a głupia. Że będę się odchudzać dla lepszych ciuchów. Ja wiem, że jak nic nie zrobię, to całą uroczystość będę się stresować, że wyglądam najgorzej ze wszystkich. Już nawet nie wspomnę o zdjęciach! Nie chcę, żeby syn miał taką pamiątkę z komunii!”