„Mąż żalił się do swojej mamusi, że kiepsko gotuję i musi dojadać na mieście. Syn wszystko mi opowiedział”

Lojalność wobec partnera to absolutna podstawa udanego związku niezależnie od stażu czy też stanu prawnego. Oczywiście nie chodzi tu tylko o kwestie związane z wiernością, ale i również o pielęgnowanie wartości drugiej osoby w oczach osób trzecich oraz innych członków rodziny. Mąż Pani Olgi ewidentnie o tym zapomniał.

Lojalność w związku ponad wszystko

Olga i Adam są małżeństwem z dwunastoletnim stażem, a owocem ich cudownego związku jest 9-letni syn Oskar. Kobieta nigdy nie narzekała na swojego męża i zawsze dbała o jego dobre imię w towarzystwie osób trzecich. Gdy koleżanki obgadywały swoich partnerów, ona wolała ugryźć się w język, nawet gdy miała ochotę wyrzucić z siebie nadmiar negatywnych emocji.

Żyjemy jak normalne małżeństwo. Czasem zdarza nam się pokłócić, ale zawsze szybko znajdujemy nić porozumienia i nie pamietam, kiedy obrażaliśmy się na siebie dłużej niż kilka godzin. Adam nie jest konfliktowy i zazwyczaj to on stara się załagodzić atmosferę w czasie sprzeczki. Niejednokrotnie miałam ochotę go udusić, ale nigdy nie powiedziałam na niego złego słowa. Wszystko pozostaje między nami.

Nawet w rozmowach z moją mamą staram się nie wspominać o tym, co denerwuje mnie w moim mężu, ponieważ lojalność w związku jest dla mnie jednym z najważniejszych punktów, bez których bycie razem nie ma najmniejszego sensu. Teściowa zięcia lubi i ja chcę, aby tak pozostało…

smutny mężczyzna w niebieskiej koszuli przyjmujący rogalika od mamusi

„Syn wszystko mi opowiedział…”

40-latka była w szoku, gdy dowiedziała się, jak mąż reklamuje jej umiejętności kulinarne. Pan Adam chyba nie przewidział tego, że wylewanie żalu do matki w towarzystwie 9-letniego syna, może nie być trafionym pomysłem. Chłopiec o wszystkim opowiedział Pani Oldze i tym samym rozpętał piekło.

Jaka ja jestem głupia i naiwna. Byłam w totalnym szoku, gdy dowiedziałam się, że mąż żalił się do swojej mamusi, że kiepsko gotuję i musi dojadać na mieście. Syn wszystko mi opowiedział z najmniejszymi szczegółami. Teściowa podobno zaproponowała, żeby Adam jeździł na obiady do niej, albo podjeżdżał przed pracą i zabierał w pojemnikach to, co dla niego ugotuje. Rzekomo do tej pory żywił się potrawami z wietnamskiego baru, więc ja się nie dziwię, że moje obiady mogą mu nie smakować. Teraz ma mamusię w pogotowiu, która na pewno stanie na miotle, aby wprowadzić jego kubki smakowe w stan ekstazy!

Zdenerwowana kobieta postanowiła przeprowadzić z mężem poważną rozmowę. Pan Adam nie krył zdziwienia, lecz wszystkiemu zaprzeczył. Jego słowa wypowiadane do mamy miały być głupim żartem.

Nie wierzę, że mówił to tylko i wyłącznie w formie żartu. Jego mamunia ma tak dziwne poczucie humoru, że reaguje tylko na durne żarty z polskich kabaretów. Nie smakują mu moje potrawy? Nie musi ich jeść! Zobaczymy, jak długo pociągnie na śmieciowej diecie.

A jak Wasi mężowie? Lepiej się im przyjrzyjcie podczas rodzinnego obiadu…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *