“Przeglądam czasem wypowiedzi kobiet pod postami i porodach i naprawdę denerwują mnie komentarze tych, które nie rodziły naturalnie, a dyskutują na temat bólu porodowego. Co one o tym wiedzą? Dostały znieczulenie, pojechały spokojnie i bez stresu na salę, a po chwili już przytulały swoje dziecko. Nie spociły się przy tym, nie zmęczyły, tak to można rodzić! Ja wprawdzie cesarki za sobą nie mam, ale miałam usuwany laparoskopem woreczek żółciowy, a to przecież też operacja. I co? I tego samego dnia sama biegałam po oddziale i praktycznie nic mnie nie bolało. Dlatego nie rozumiem tego użalania się nad sobą po cesarce. Naturalny poród – to jest dopiero ból”.
*publikujemy list od czytelniczki
Ale jestem zła!
Piszę ten list pod wpływem emocji i pewnie będzie nimi przepełniony, ale muszę to z siebie wyrzucić.
Jestem w drugiej ciąży i ostatnio znów zaobserwowałam trochę popularnych kobiet, które niedawno rodziły.
Po raz pierwszy zostałam mamą 9 lat temu, więc pewnie sporo się przez ten czas zmieniło zarówno w kwestii opieki w szpitalach, jak i samego porodu. Chcę więc o tym poczytać ze sprawdzonego źródła.
Celebrytki chętnie dzielą się porodowymi historiami i czasami na nie trafiam. Czytam wtedy nie tylko sam post, ale i komentarze pod nim. Ostatnio zauważyłam, że kobiety wyolbrzymiają ból przy cesarce.
Piszą o tym, jak to było im trudno
Ja w to nie wątpię, bo hormony szaleją i często same nie wiemy co się z nami dzieje po porodzie.
Natomiast nikt mi nie wmówi, że cesarka jest taka straszna.
Wkurza mnie, gdy kobiety opisują to jako największy ból w życiu. Ja wprawdzie nie miałam cesarki, ale miałam usuwany woreczek żółciowy za pomocą laparoskopu i tego samego dnia śmigałam po sali bez jakiejkolwiek pomocy i bez wsparcia środkami przeciwbólowymi.
Czasami cesarka to konieczność no i ok, życie i zdrowie mamy i dziecka jest najważniejsze. Ale gdy taka panienka sama się na to zdecyduje, a później narzeka, jak było strasznie, to ja totalnie nie rozumiem podejścia.
Prawdziwy poród to jest dopiero ból. Mówię PRAWDZIWY nie bez powodu. Uważam, że cesarskie cięcie to zwyczajny zabieg i nie ma nic wspólnego z porodem, który kobieta naprawdę przeżywa.
Tutaj jedzie sobie na salę odstresowana, wypoczęta i tak samo z niej wyjeżdża i to już kilka chwil później.
Ja męczyłam się przez 20 godzin
To, co przeszłam w trakcie mojego naturalnego porodu, było naprawdę straszne. W pewnym momencie nie miałam już siły dosłownie na nic, a nie wiedziałam, kiedy to się skończy.
Skurcze dosłownie mnie rozdzierały od środka, a sam moment wychodzenia główki też zapamiętam do końca życia. I to nie jako przemiłe wspomnienie, a właśnie rodzaj takiego rozdzierającego bólu.
I też miałam szwy! Ledwo siedziałam na tyłku. A kobiety po cesarce mogły się spokojnie załatwić. Ja mam traumę do dziś i kiedy myślę o następnym naturalnym porodzie, to aż zastanawiam się, czy dam radę.
To jest prawdziwe poświęcenie! A nie tam jakaś cesarka. I to jest też prawdziwy ból!