Każdy rodzic ucznia wie, że początek roku szkolnego wiąże się z ryzykiem infekcji. 29-letnia Marzena wysłała synka do przedszkola i była w szoku, gdy po dwóch dniach otrzymała telefon z placówki.
“On ma katar. Proszę go zabrać” – usłyszała mama
Marzena słyszała z opowieści koleżanek, że przeziębione dzieci są odsyłane do domu z przedszkoli, ale nie spodziewała się że już po dwóch dniach od rozpoczęcia roku szkolnego, otrzyma taki sam telefon.
Spokojnie zajęłam się porządkowaniem rzeczy w domu, gdy nagle otrzymałam telefon z przedszkola Jasia. Usłyszałam od bardzo niemiłej pani, że mam natychmiast go odebrać, bo jest chory, kaszle i smarka na inne dzieci. Ciężko mi było w to uwierzyć, ponieważ z domu wychodził zdrowy, ale pojechałam po niego.
“Zdrowe dziecko odsyłają do domu?!” – pisała oburzona mama
29-latka faktycznie szybko pojawiła się w przedszkolu po syna. W jej ocenie dziecko nie było nawet przeziębione, a co dopiero chore.
Normalnie szok. To się nie mieści w głowie, że pojechałam po syna, który nawet nie miał kaszlu! W drodze do domu może z dwa razy tylko zaciągnął nosem, ale to wszystko. Ciekawe, na jakiej zasadzie odsyła się dzieci do domów. Może Jaś był niegrzeczny i nie chciało im się go pilnować?!