Mój najmłodszy syn ma już 29 lat, ale niestety nie jest zbyt poważny. Nie ukończył szkoły, nie ma stałej pracy, nigdzie nie pozostaje na długo. Prowadzi luźny tryb życia, dziewczyny, przyjaciele, stałe gdzieś wędruje w nocy.
Dwa lata temu przyprowadził kolejną dziewczynę i powiedział, że będą mieszkać razem i oczekują dziecka. Teraz jestem zmuszony utrzymywać nie tylko mojego dorosłego syna, ale także jego dziewczynę z córką. Ani wstydu, ani sumienia. Zaczęły się też jakieś wyrzuty, że nie pomagam im przy wnuczce.
Syn nie rozumie, że jest mi ciężko, że jestem jedynym, który pracuje w naszym domu. Mam już czcigodny wiek, jestem bardzo zmęczony, a moja pensja wcale nie jest duża.
Przyzwyczaił się do wygodnego życia, w którym wszyscy mu pomagają, ale wszystko kiedyś się kończy. Zaproponowałem mu znalezienie pracy, samodzielne utrzymanie rodziny, aby z czasem wynajął własne mieszkanie i był w końcu odpowiedzialnym za swoje życie i życie córki.
Na to wszystko dałem mu cztery miesiące. Nie widzę innego wyjścia. Czas dorosnąć i traktować swojego ojca z szacunkiem.
Syn oczywiście się obraził. Pokłóciliśmy się, ale jestem pewien, że mu się to przyda. Teraz jest ciężko, ale z czasem nasze relacje się poprawią.
Przez bardzo długi czas przymykałem oczy na jego niewypłacalność i egoizm. Sam jestem winny, tak wychowałem syna. Teraz czuję, że postępuję właściwie.
Chcę, aby syn stał się prawdziwym mężczyzną, chcę być z niego dumny, chcę być dziadkiem, który jest traktowany z szacunkiem i doceniany.
Nadszedł na to czas.