Urodziłam trojaczki i wychowuję je bez żadnej pomocy

Mój chłopak i ja nie byliśmy małżeństwem. Ślub planowaliśmy za rok lub dwa. Jednak życie miało własne plany – dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na początku Maciek nie miał nic przeciwko temu, żeby zostać tatą, dopóki nie dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się trójki dzieci. Na to chyba jednak mój chłopak nie był gotowy, bo po prostu odszedł…

Nie zatrzymywałam go, nie krzyczałam ani nie płakałam, że trudno jest samotnie wychowywać dzieci, a jak jest ich troje, to w ogóle niemożliwe. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, należało do moich rodziców, więc nie zostałam bez dachu nad głową. Pracuję zdalnie, nie musiałam iść na urlop macierzyński. Wiedziałam, że wszystko dobrze się ułoży bez niczyjej pomocy (moi rodzice mieszkają i pracują za granicą, nie mogli przyjechać i mi pomóc).

Ciąża przebiegała nadspodziewanie spokojnie, bez komplikacji udało mi się urodzić trójkę dzieci. Maluchy przyszły na świat w trzydziestym szóstym tygodniu – miałam szczęście, nie zawsze tak się udaje. Po porodzie czekały mnie pierwsze dni opieki nad moimi skarbami. Okazało się, że nie ma w tym nic aż tak bardzo skomplikowanego, po prostu musiałam robić wszystko po trzy razy.

Dzieci były spokojne i dawały mi nawet kilka godzin dziennie na odpoczynek i pracę. Przyznaję, w pierwszych miesiącach prawie nie spałam, bo wszystkie maluchy budziły się po kolei i płakały, a jakoś jeszcze musiałam znaleźć czas na pracę. Może zdarzyło mi się zdrzemnąć na 2-3 godziny przed świtem. Ale po sześciu miesiącach dzieci złapały swój rytm, zasypiały same i mniej więcej w tym samym czasie. Najtrudniejsze ciągle są chyba spacery, bo wózek jest duży i ciężki – w końcu wożę w nim trójkę dzieci!

Trojaczki mają już 2 latka. Przez cały ten czas nikt mi nie pomagał i cieszę się, że udało mi się być dla nich dobrą mamą. Mam nadzieję, że w przyszłości wszystko będzie równie łatwe i proste!

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *