Mam dwadzieścia osiem lat i jestem mamą trojga wspaniałych dzieci. Moje życie ułożyło się dokładnie tak, jak chciałam. Mam cudowną rodzinę, własny dom i przyzwoitą pracę, ale jeszcze dziesięć lat temu nie sądziłam, że moje życie tak się ułoży.
Faktem jest, że prawie całe dzieciństwo spędziłam w domu dziecka. Mama zmarła, gdy miałam trzy lata. W wieku piętnastu lat dowiedziałam się, że mam ojca. Kiedy dowiedział się, że mama jest nieuleczalnie chora i nie pozostało jej wiele czasu — po prostu uciekł. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak czuła się wtedy matka. Bała się o mnie, nie chciała, żebym mieszkała w domu dziecka, bo sama była sierotą. Miała nadzieję, że tata mnie wychowa, ale nie obchodziło go to — sam nie chciał wychowywać dziecka.
Więc zostałam zabrana do domu dziecka i mieszkałam tam do osiemnastego roku życia. Potem poszłam na studia i tam poznałam mojego przyszłego męża. Był znacznie starszy ode mnie, ale wtedy bardzo się w nim zakochałam i nie dbałam o różnicę wieku. Mój psycholog mówi, że to wszystko z powodu braku ojca.
Nie miałam nawet nadziei, że jeszcze zobaczę mojego biologicznego tatę. Czułam się komfortowo, nie wiedząc, czy w ogóle żyje. Niestety musiałam na niego spojrzeć.
Pewnego dni jedliśmy obiad całą rodziną, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Mój mąż poszedł otworzyć, ponieważ właśnie nakładałam makaron. „Kogo to w ogóle nosi o tak późnej godzinie?” – nie mogłam zrozumieć.
– Kochanie, to do ciebie – powiedział zaniepokojony mąż.
– Kto to jest?
– Jakiś mężczyzna chce cię zobaczyć…
Na progu zobaczyłam mężczyznę, który wyglądał jak jakiś bezdomny. Dziurawe ubrania, brudna twarz, śmierdziało od niego alkoholem i papierosami. Nie wiedziałam, kto to jest, ale jego oczy wydawały mi się znajome…
– Córko, to ja, twój tata – mruknął bezdomny.
W sercu jakby coś się ścisnęło. Przez długi czas milczałam. Co go tu sprowadziło? I dlaczego pojawił się po dwudziestu pięciu latach?
– Córko, pomóż mi, jestem bardzo chory, nie mam pieniędzy na leczenie, a ty widzę, że dobrze się ułożyłaś.
– Jak masz sumienie mówić takie rzeczy? Gdzie byłeś przez te dwadzieścia pięć lat? Opuściłeś moją chorą matkę, kiedy potrzebowała pomocy. Po prostu zniknąłeś. Jeśli myślisz, że teraz się zmiłuję i dam ci pieniądze na leczenie, to bardzo się mylisz! Nigdy nie miałam ojca, jesteś dla mnie nikim! – mój głos zaczął przechodzić w krzyk, a łzy napływały mi do oczu.
– Wyjdź stąd, bo zadzwonię na policję! – powiedział mój mąż i zamknął drzwi wejściowe. Nie mógł patrzeć na mnie w takim stanie, żal mu było żony…
Już go nie widziałam. Teraz nie żałuję, że wypędziłam go z mojego życia.