Marek Wierzba ( 59 l.), dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu dostał prawie 50 tys. zł nagrody za “kreowanie pozytywnego wizerunku zakładu”. W kierowanej przez niego placówce zmarła w maju tego roku ciężarna Dorota. Rodzina kobiety jest oburzona.
Śmierć Doroty wywołała protesty w całej Polsce. Śledztwo w sprawie tragedii w szpitalu prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. Rodzina zmarłej Doroty wciąż nie może otrząsnąć się z traumy. Tym bardziej niezrozumiałe jest dla bliskich Doroty nagradzanie dyrektora w obliczu ich tragedii. – Jestem zdruzgotany – mówi nam zaskoczony Marcin Lalik, mąż pani Doroty, gdy pytamy go o komentarz do nagrody.
21 maja Dorota Lalik († 33 l.) z Bochni trafiła do nowotarskiego szpitala w piątym miesiącu ciąży z powodu odpłynięcia wód płodowych. Zdiagnozowano u niej bezwodzie. Lekarze zwlekali z podjęciem decyzji o przerwaniu ciąży zagrażającej życiu matki. Zdaniem bliskich zmarłej, życie Doroty było zagrożone.
Jej rodzina do dzisiaj nie rozumie, dlaczego lekarze nie zdecydowali się na zabieg usunięcia płodu z jej ciała zaraz po odejściu wód albo zaraz po stwierdzeniu obumarcia płodu. Kobieta po trzech dniach pobytu w szpitalu zmarła. Jak wykazała sekcja zwłok, powodem śmierci pani Doroty był wstrząs septyczny i niewydolność wielonarządowa.
Odwołane spotkanie i list od dyrektora szpitala w Nowym Targu
– Przyjęcie nagrody w obliczu naszej tragedii uważam za niemoralne, to kwestia czyjegoś honoru i zasad – stwierdza Ilona Adamczyk ( 38 l.), kuzynka Doroty reprezentująca mamę i brata zmarłej Doroty.
Pani Ilona wspomina, że pod presją opinii publicznej i Rzecznika Praw Pacjenta, dyrektor szpitala zaprosił rodzinę do szpitala na spotkanie. – Szykowaliśmy się do tego spotkania, chociaż było ono dla nas wielkim przeżyciem. Chcieliśmy w nim uczestniczyć razem z naszym pełnomocnikiem. Jednak na kilka dni przed spotkaniem, dyrektor nieoczekiwanie odwołał je. A potem wysłał list z przeprosinami do mamy Doroty i męża Doroty – wspomina pani Ilona.
Rodzina nie przyjęła tych przeprosin. – Tu nie chodzi o słowo “przepraszam”, to słowo nie przywróci nam Doroty, ona nie żyje. Przepraszanie za to, że ktoś zmarł na skutek czyjejś opieszałości, jest również nie na miejscu – zauważa pani Ilona. Dodaje, że dyrektor mógł przynajmniej wstrzymać się z odebraniem nagrody do czasu, aż prokuratura zakończy śledztwo.
– Ze śmiercią Doroty nigdy się nie pogodzimy. Odeszła młoda kobieta, miała przed sobą całe życie. Dla nas najmniej istotne jest to kto i jakie zadośćuczynienie nam zapłaci. Doroty nie ma, nie żyje bliska nam osoba, pustki po niej nie wypełnią żadne pieniądze. Ona chciała dziecka, ale nie za wszelką cenę. Dorota chciała żyć i gdyby ktoś ją o to zapytał, to ona mogłaby dzisiaj żyć – mówi kategorycznie pani Ilona.
Mąż zmarłej Doroty: chciałem zapytać go, dlaczego moja żona nie żyje?
Marcin Lalik, mąż zmarłej, dodaje, że nie ma dnia, by nie odwiedzał grobu żony i ich synka Wojtusia. We wrześniu minęła pierwsza rocznica ślubu pana Marcina i Doroty. – Siedzę sam w pustym domu, śmierć Doroty została we mnie na całe życie, to tak jakbym odszedł i ja dla świata. Muszę sobie z tym radzić, ale jest bardzo ciężko – mówi pan Marcin.
Uważa, że gesty dyrektora są tylko na pokaz. List, który otrzymał, tylko go zdenerwował. – Chciałem spojrzeć temu człowiekowi w twarz i zapytać go wprost tak po ludzku, dlaczego moja żona nie żyje. Nie było mi dane, bo odwołał spotkanie – mówi pan Marcin.
Zapytaliśmy zarząd powiatu w Nowym Targu o przyznanie nagrody dla dyrektora Wierzby. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Dodajmy, że dyrektor Wierzba był już kilkakrotnie nagrodzony w podobny sposób przez zarząd powiatu.