Stacje Orlen przeżywają w ostatnich tygodniach oblężenie. Wszystko za sprawą niskich, w porównaniu z innymi stacjami, cen paliw. Eksperci nie mają wątpliwości, że sytuacja ma związek ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Efekt tego jest taki, że w wielu punktach brakuje paliw. Przekonał się o tym na własnej skórze Roman Czejarek. Znany dziennikarz podzielił się w sieci swoim oburzeniem.
Od wielu dni do mediów społecznościowych trafiają relacje kierowców skarżących się na braki paliw na stacjach należących do Orlenu. Z doniesień medialnych dowiadujemy się, że kłopoty z zatankowaniem na nich miały między innymi karetki pogotowia.
Koncern zaprzecza wszystkim tego typu informacjom i przekonuje, że paliwa jest pod dostatkiem. Jak jest faktycznie?
Dziennikarz Polskiego Radia pojechał na Orlen i się wściekł
Do grona kierowców oburzonych sytuacją na Orlenie dołączył Roman Czejarek. Dziennikarz Polskiego Radia znany z audycji “Lata z Radiem”, pojawił się na jednej ze stacji nalężących do państwowego koncernu i nie wytrzymał.
“Nie wiem, jak to nazwać. Każdy, kto więcej jeździ, widzi to gołymi okiem. Dziś, teraz, (piątek, wczesne popołudnie) dwie główne stacje w Legionowie i na wlocie do miasta. Powiedzieć samozaoranie to mało. Prezent dla konkurencji? Sabotaż wyborczy, bo miał być promocyjny i wizerunkowy hit, a jest wtopa?” — napisał wściekły dziennikarz na Facebooku.
Na tym Roman Czejarek nie poprzestał. Dalej wyjaśnił, że posiada dwa samochody — prywatny i firmowy. Tym pierwszym na Orlenie nie tankuje.
“Prywatnym mogę pojechać do konkurencji i to robię. Służbowym mogę tankować tylko na Orlenie, więc pozostaje czekanie lub wydzwanianie po okolicy czy gdzieś jeszcze jest albo gdzie szybciej dowiozą” — podsumował dziennikarz.
Dla potwierdzenia swoich słów Czejarek dołączył do wpisu zdjęcia. Widzimy na nich pylony informujące, że na stacjach brakuje paliw.