Jeden z czytelników “Faktu” podzielił się z nami informacją, dotyczącą darmowego laptopa, którego jego syn dostał w szkole. Kiedy ojciec otworzył pudełko, nie mógł się nadziwić temu, co zobaczył. — Normalnie zdębiałem — stwierdził w rozmowie z nami.
Darmowe “laptopy od rządu” mają posłużyć uczniom klas IV szkół podstawowych. To pomysł, który ministerstwo realizuje od początku roku szkolnego 2023/2024. Część szkół otrzymała już laptopy i wydaje je rodzicom. Mogą je odebrać po podpisaniu stosownej umowy. Wtedy komputer staje się ich własnością lub zostaje im użyczony. W dokumencie jest zastrzeżenie, że nie można go sprzedać.
Jego syn dostał “laptopa od rządu”. Otworzył pudełko i zdębiał
Pan Wojciech, którego syn we wrześniu rozpoczął naukę w czwartej klasie szkoły podstawowej, przyniósł do domu komputer. Co prawda rozdawano go dzieciom, ale to rodzice uczniów muszą pokwitować odbiór sprzętu i wziąć za niego odpowiedzialność. Łącznie pomiędzy czwartoklasistów rozdanych zostanie prawie 400 tys. urządzeń wartych niemal 1 mld 150 mln zł.
Nasz czytelnik natychmiast rozpakował sprzęt. – Na obudowie komputera zauważyłem sporej wielkości białą naklejkę z napisem: “Krajowy Plan Odbudowy. Współfinansowano przez Unię Europejską NextGenerationEU”. Złapałem się za głowę, bo byłem pewien, że zarówno Morawiecki, jak i Czarnek, mówili, że dzieci dostaną laptopy z rządowych pieniędzy — powiedział nam wyraźnie zdziwiony rodzić. – O co chodzi? — dopytuje.
Śpieszymy z wyjaśnieniem. O naklejkach z UE napisała wcześniej “Gazeta Wyborcza”, a sprawę skomentował senator Bogdan Klich.
– To jest groteska w czystej formie, bo Polska tych pieniędzy jeszcze nie dostała. To najbardziej dosadny przykład wielkiej manipulacji, jaką PiS robi wokół środków z KPO. Z własnej winy nie pozyskał z nich ani euro, ale już je wydaje — mówił Klich.
Skąd więc wzięły się naklejki z symbolem UE na “laptopach od rządu”? Jak informuje next.gazeta.pl część wydatków z KPO jest prefinansowana przez Polski Fundusz Rozwoju. Rząd chwali się więc, że kupuje dzieciom laptopy, ale po cichy liczy, że UE zwróci mu za to pieniądze. Jednym z warunków takiego ewentualnego zwrotu jest odpowiednie oznaczenie komputerów naklejkami o dofinansowaniu z UE. I właśnie dlatego znajdują się one na komputerach. Jeśli Polska dostanie w końcu pieniądze z KPO, już po wyborach, może okazać się, że “laptopy od rządu” tak naprawdę były laptopami od Unii.