Pani Ola nadal nie może się otrząsnąć. Gdy poroniła, miały się dziać te wszystkie straszne rzeczy! Śledczy mówią, że się na wszystko zgodziła

Pani Ola (41 l.) z Warszawy zdecydowała się opowiedzieć “Wysokim Obcasom” o tym, co miało ją spotkać, gdy poroniła i trafiła do szpitala. Naciski na pobranie krwi do badań, wypompowanie szamba oraz łożysko, nożyczki, legginsy i podpaski zabezpieczone jako dowody w sprawie — wyliczała kobieta. Jak sprawę komentuje prokuratura?

Pacjentka warszawskiego szpitala, jak sama podkreśliła, zdecydowała się zabrać głos na łamach “Wysokich Obcasów” dzięki “odwadze pani Joanny z Krakowa”. “Chcę głośno mówić o tym, co mnie spotkało, jak zostałam potraktowana przede wszystkim przez prokuratorkę” — wyznała kobieta.

Warszawa. Pani Ola po latach starań zaszła w drugą ciążę. Niestety, pojawiły się komplikacje

Pani Ola z Warszawy (imię bohaterki artykułu “Wysokich Obcasów” zostało zmienione) po dwóch poronieniach i latach starania się o drugie dziecko, w 2022 r. zaszła ponownie w ciążę.

Jak przyznała na łamach tego portalu, kobieta miała świadomość, że ciąża jest obarczona dużym ryzykiem (także z racji tego, że miała wówczas już 40 lat), ale chciała spróbować, bo marzyła o tym, żeby jej syn miał rodzeństwo.

W 18. tygodniu ciąży, jak relacjonuje portal, zaczęły się komplikacje — kobieta źle się czuła, miała silne skurcze, dreszcze, stan podgorączkowy. Po wizycie w szpitalu miała otrzymać leki na podtrzymanie ciąży, a lekarz kazał uważać na siebie i się oszczędzać.

Gdy po tygodniu miała jechać na kontrolne badanie USG, opisuje pani Ola, już od rana źle się czuła.

“Wszystko ze mnie wystrzeliło. Wszędzie tryskała krew”

— Byłam wtedy sama w domu z synem, nagle zaczęłam czuć koszmarny ból, nie do opisania. Pobiegłam szybko do łazienki i tam wszystko ze mnie wystrzeliło — relacjonuje “Wysokim Obcasom” pani Ola.

“Wszędzie tryskała krew, spojrzałam w dół i zobaczyłam zwisającą pępowinę. Nie wiedziałam, jak wstać z toalety, czy mam wyciągać pępowinę z toalety, dziecko dobijało się środka, więc złapałam szybko za nożyczki i odcięłam tę pępowinę” — mówi kobieta na łamach “Wysokich Obcasów”.

Pani Ola miała zadzwonić wówczas do męża i na pogotowie. Dyspozytorowi miała powiedzieć: “Poroniłam i bardzo krwawię” — opisuje portal. Wkrótce kobieta miała trafić do szpitala.

Po poronieniu panią Olę zabrała do szpitala karetka. Wkrótce zjawiła się tam policja

Gdy po zabiegu łyżeczkowania zadzwoniła do męża, miała dowiedzieć się, że ten stoi pod domem z policją. W trakcie tej rozmowy — opisuje pani Ola — policjant miał wziąć słuchawkę od jej męża i przepraszając, tłumaczył, że musi jej zadać kilka pytań, “bo takie jest polecenie pani prokurator”.

Jak opisują “Wysokie Obcasy”, 41-latka podejrzewa, że to zadysponowana do zgłoszenia ratowniczka medyczna powiadomiła policję, że Ola “dokonała aborcji i utopiła w toalecie dziecko”.

Funkcjonariusze wkrótce mieli przyjechać do szpitala i chcieć wejść do jej sali pani Oli. Jak relacjonowała portalowi kobieta, lekarze jednak zaprotestowali i policjanci zostali przed salą, powtarzając, że “taką decyzję wydała prokuratorka”.

Śledczy mieli domagać się pobrania krwi. “Powtarzali, że wszystko odbywa się pod kątem dzieciobójstwa”

Później do sali miały wejść pielęgniarki, by na zlecenie policji pobrać krew do badań. Pani Ola nie chciała się jednak na to zgodzić. Jak wspomina “Wysokim Obcasom”, bała się, że zostanie aresztowana, funkcjonariusze chodzili za nią krok w krok.

— Powtarzali, że potrzebują krew do badań, że wszystko odbywa się pod kątem dzieciobójstwa — mówiła pani Ola “Wysokim Obcasom”.

Kobieta, gdy wypisała się ze szpitala na żądanie, miała usłyszeć pod budynkiem od policjanta, że prokuratorka kazała jej pobrać krew na siłę, jeśli się nie zgodzi. Pani Ola miała więc zgodzić się na zabieg.

Prokurator miała domagać się przepompowania szamba przez sitko

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *