Częstochowa nie zapomniała o 8-letnim Kamilku, który zmarł z powodu sadystycznych praktyk ojczyma i biernej postawy matki. Chłopiec walczył ponad miesiąc o życie w katowickim szpitalu. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, by go ocalić, ale rozległe poparzenia i wewnętrzne urazy, okazały się dla nich zbyt trudnym przeciwnikiem. 8 sierpnia mija trzeci miesiąc od tej śmierci. To powód, dla którego na ulicach miasta znów pojawią się tłumy poruszonych losem Kamilka ludzi. Niestety, w Częstochowie pojawiają się też i tacy, którzy potrafią okraść grób Kamilka.
Dzieci zostawiają tu swoje zabawki, kwiaciarka bezinteresownie przygotowała dwa białe wieńce w kształcie serc. Inna osoba przekazała chłopczykowi różaniec z pielgrzymki do ziemi świętej. Ludzie z wielkimi sercami z całej Polski pielgrzymują na grób zamęczonego na śmierć Kamilka († 8 l.) z Częstochowy.
Niestety, jak się dowiedział “Fakt”, nawet w takim miejscu nie brakuje hien. Z grobu Kamilka zginęły dwa ważne przedmioty. Mają szczególne znaczenie. Czapeczka była symbolem dzieciństwa, które zabrano temu malcowi. Różaniec z kolei też był wyjątkowy. Pochodził z Medjugorje (Medziugoria), gdzie — jak głoszą różne przekazy — miało dojść do objawień maryjnych.
— Czapeczkę już kupiłem, o dziwo jest podobna do tej skradzionej – mówi Piotr Kucharczyk (50 l.), który pomógł zorganizować pogrzeb dziecka i zebrał fundusze potrzebne na nagrobek. Pan Piotr jest również założycielem grupy społecznościowej o nazwie “Przyjaciele Kamilka z Częstochowy”.
Dziś mija trzeci miesiąc od śmierci chłopczyka. Kamilek zmarł po 35 dniach walki w szpitalu. Trafił do placówki w dramatycznym stanie, po tym jak ojczym rzucał go na rozżarzony piec, połamał mu rękę i nóżkę, przypalał papierosami.