Dwie małe dziewczynki siedzące na brzegu rzeki zauważyli kajakarze podczas spływu Wdą. Sytuacja od razu bardzo ich zaniepokoiła, bo wokół nie było nikogo dorosłego. Okazało się, że matka kilkulatek wysadziła je z kajaka, a sama odpłynęła. “Matka roku” — irytują się mężczyźni, którzy zaopiekowali się dziećmi.
Niebezpieczną sytuację, do której doszło 21 lipca, opisał portal natemat.pl. Tego dnia na rzece Wda w woj. pomorskim odbywał się spływ kajakowy, który przybrał nieoczekiwany obrót. Grupa kajakarzy po dopłynięciu do miejscowości Wojtal zauważyła siedzącą na brzegu mniej więcej 5-letnią dziewczynkę.
Kajakarze podczas spływu Wdą znaleźli na brzegu samotną kilkulatkę
Uczestnicy spływu początkowo myśleli, że mama dziewczynki jest gdzieś w pobliżu. Kojarzyli kobietę z początku wyprawy, wiedzieli, że płynęła w kajaku z dwiema córkami, a drugim kajakiem płynęli jej dwaj ok. 10-letni synowie. Ale gdy po kilku minutach mamy 5-latki nigdzie nie było, poważnie się zaniepokoili.
Z rozmowy z dziewczynką nie udało się wywnioskować, gdzie się podziała jej opiekunka. Dziecko powiedziało tylko, że na brzegu jest z siostrą — niewiele od niej starszą. Ta po chwili wyszła z lasu. Wtedy okazało się, że matka dziewczynek zostawiła je na brzegu i kazała im grzecznie siedzieć i czekać. Sama natomiast… odpłynęła, jak miała twierdzić, w poszukiwaniu chłopców.