Celebrytka nie ukrywa, że nagłośnienie przez schronisko sprawy oddania psów, sprowadziło na nią falę obrzydliwego hejtu. Jej skrzynki w mediach społecznościowych wypełniły się obelgami, groźbami i najgorszymi życzeniami. W rozmowie z “Faktem” podkreśla, że choć faktycznie pożegnała się z czworonogami, nigdy nie oddała psów do schroniska, ale do nowego domu, w którym mają najlepszą możliwą opiekę.
Aleksandra Szafrańska wyjaśniła, dlaczego oddała psy
Aleksandra Szafrańska w rozmowie z “Faktem” dokładnie opowiedziała, dlaczego zdecydowała się na znalezienie nowego domu dla psów. Ujawniła, że jej mąż zdecydował się na zakup szczeniaków niedługo po tym, jak straciła ciążę. Los chciał, że po kilku tygodniach kobieta zaszła w drugą ciążę, którą już udało się donosić. – Z uwagi na sympatię do zwierząt zajmowałam się nimi, najlepiej jak umiałam. Mąż też – powiedziała nam Szafrańska. – Ale potem pojawiło się malutkie dziecko. – Jak znalazłam psom nowy dom, moja córka miała 1,5 miesiąca, a ja byłam po cesarce – dodała.
Opieka nad noworodkiem i młodymi, bardzo żywiołowymi psami z czasem okazała się nie do pogodzenia. Psy regularnie uciekały z posesji i kobieta, która niedawno przeszła operację cesarskiego cięcia, zaczęła martwić się o bezpieczeństwo psów oraz innych ludzi. – Psy trafiły do schroniska, złapane przez hycli, ponieważ uciekły z posesji, kolejny raz z rzędu. Nasza działka ma 6000 m2, plus kawałek lasu. Psy podkopywały ogrodzenie, znajdowały sobie pole ucieczki, mimo naszych walk i starań. Układaliśmy je z behawiorystą, wychodziły na spacery i poświęcaliśmy im mnóstwo uwagi. Nie dało się nad nimi zapanować, a bynajmniej my sobie z nimi nie poradziliśmy – opowiada nam Aleksandra Szafrańska.
Dodała, że była wówczas świeżo po cesarskim cięciu. Musiała opiekować się noworodkiem i jednocześnie pilnować psów. Okazało się, że podczas jednej z ucieczek psy wpadły do kurnika sąsiadów i zagryzły kury. Celebrytka wyznała, że skontaktowała się ze schroniskiem, jak tylko zorientowała się, że znajdują się tam jej psy. Opowiedziała całą sytuację i poinformowała, że wraz z mężem podjęła decyzję o znalezieniu zwierzakom nowego domu. – Pani ze schroniska zaoferowała pomoc w znalezieniu rodziny zastępczej oraz przeprowadzeniu procesu adopcyjnego. Wbrew temu, co mówi schronisko, to ja znalazłam nowych właścicieli, którzy już drugiego dnia byli gotowi na odbiór psów – mówi nam Szafrańska.
Na dowód swoich słów przesłała do naszej redakcji screeny prywatnych rozmów z osobą, która chciała podjąć się opieki nad psami. – Schronisko poinformowało, że nie może wydać psów nowym właścicielom, gdyż psy w takiej sytuacji muszą przejść kwarantannę plus wszelkie badania, kastrację, sterylizację. Oczywiście nie analizując tego, zgodziłam się, skoro takie były procedury – dodała celebrytka.
“Królowa życia” zarzuca kłamstwo pracownikom schroniska
Aleksandra Szafrańska zarzuca kłamstwo pracownikom schroniska. Informuje, że wbrew temu, co napisano na profilu schroniska, zaoferowała, że pokryje koszty utrzymania psów w schronisku do czasu, aż trafią do nowego domu i tak też zrobiła. Na dowód tego, przesłała do naszej redakcji screeny z datą przelewu bankowego oraz wiadomości od schroniska, z danymi do przelewu. – Schronisko skłamało, iż musieli mnie upominać o zapłatę. Na potwierdzenie nieprawdy załączam screen SMS z dnia 8.03 z numerem konta oraz screen z potwierdzeniem przelewu, wykonanego tego samego dnia – mówi nam celebrytka.
Wypomina pracownikom schroniska także inne kłamstwo, które dotyczy znalezienia dla psów rodziny zastępczej. – To ja tego samego dnia podałam im personalia ludzi, którzy chcą zaadoptować moje psy. Byłam w stałym kontakcie z nowymi właścicielami, informowałam na bieżąco o postępach w sprawie. To schronisko stwierdziło, że dla dobra zwierząt lepiej, aby to już nowi właściciele odebrali psy, a oni zaoferowali, że dopełnią wszelkich formalności. Tak też się stało – opowiada nam była “Królowa życia”.
Kobieta poinformowała, że sprawą zajmuje się jej pełnomocnik. Podejrzewa, że schronisko poza sprowadzeniem na nią olbrzymiego hejtu, dopuściło się także pewnych nadużyć.
Aleksandra Szafrańska w rozmowie z “Faktem” zapewniła jednak, że najważniejszy jest dla niej fakt, że psy znalazły dobry i kochający dom, w którym są szczęśliwe i bezpieczne. Dodała, że pozostaje w stałym kontakcie z nowymi właścicielami i widzi, że zwierzaki są szczęśliwe i dobrze zaopiekowane.