Trzeba mieć diabła za skórą, aby zrobić coś tak podłego! – mówią oburzeni mieszkańcy Żuklina na Podkarpaciu. Nie potrafią zrozumieć, że ktoś dokonał profanacji w zabytkowej kapliczce, do której ludzie przychodzą i modlą się od pokoleń.
Leśna kapliczka liczy co najmniej 150 lat i położona jest na malowniczym wzgórzu. Prowadzą do niej strome schodki. Upamiętnia szczególne miejsce. W dawnych wiekach był tu cmentarz i stał kościół, zniszczony podczas tatarskich najazdów.
Mieszkańcy od pokoleń związani są z tą malutką świątynią. Odprawiane są tu majówki, ale także w pozostałe dni wielu ludzi znajduje tu oazę ciszy i spokoju. Dotąd to miejsce przynosiło pocieszenie, nadzieję i modlitwę. Teraz jest symbolem zniszczenia i straty.
“Aż się płakać chce”
W niedzielę kobiety, które przybyły do kapliczki zastały straszny widok. Okazało się, że ktoś włamał się do wnętrza i dokonał dewastacji, niszcząc święte figury. Szczególnie szokujące było to, że sprawca prawdopodobnie użył żarzących się papierosów do wypalenia oczu postaci Matki Bożej i Jezusa.
Jakimś cudem, nietknięta została inna cenna pamiątka — obraz ze specjalną dedykacją bł. kard. Stefana Wyszyńskiego z 1965 r.
– Aż się płakać chce – mówi pani Halina, jedna z parafianek, która zabrała zniszczone figury do swojego domu. — Starałam się usunąć popiół i sadzę. Udało mi się je oczyścić, ale niestety oczy zostały zniszczone.
Sprawą zajęła się policja
Mieszkańcy są oburzeni, zbulwersowani i zasmuceni aktem wandalizmu. — Trudno zrozumieć to bezmyślne zachowanie. Nie wiemy, kto to zrobił, jaki miał cel. Figury będą potrzebować naprawy, aby przywrócić im ich pierwotny wygląd — mówi Mirosław Hajnosz, który udokumentował zniszczenia.
Sprawą zajęła się policja z Komendy Powiatowej w Przeworsku. Sprawca może odpowiadać za zniszczenie mienia, obrazę uczuć religijnych i znieważenie przedmiotów czci religijnych, za co grozi do dwóch lat więzienia.