Przy rozwodzie nasi rodzice nie wymyślili nic lepszego, jak podzielić się dziećmi po równo.

Przez jakiś czas miałam zwyczajną, szczęśliwą rodzinę – mamę, tatę i młodszą siostrę. Moi rodzice pilnie ukrywali przed nami swoje problemy w związku, nigdy się przy nas nie pokłócili. Byłam przekonana, że ​​w naszej rodzinie panuje wzajemna miłość i szacunek.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj – miałam 9 lat, jak zwykle jedliśmy obiad przy jednym stole, aż tu nagle rodzice oznajmili, że się rozwodzą. W naszych dziecięcych oczach cały świat rozpadł się na pół. Nawet nie do końca rozumiałyśmy, jak nasza rodzina może się rozpaść.

Nie była to jednak najgorsza rzecz, jaką wtedy usłyszałyśmy. Okazało się, że rodzice postanowili się nami podzielić. Ja miałam pójść z ojcem, a siostra została z mamą. Chociaż bardzo kochałam tatę i zawsze byliśmy ze sobą bardzo blisko, nie chciałam zostawiać mamy i siostry. Obiecali, że będziemy się bardzo często widywać i spędzać razem czas, ale to nie było zbyt pocieszające.

Myślę, że może wam być trudno zrozumieć, co wtedy czułam, ale wyobraźcie sobie, że ktoś wyrywa wam serce z piersi i mówi, że wszystko będzie dobrze. Od tego nie zrobiłoby wam się lepiej, prawda?

Nikt jednak nie pytał mnie o zdanie. Przeniosłam się z ojcem do mieszkania po drugiej stronie miasta. Na szczęście nie kazali mi zmieniać szkoły, bo straty przyjaciół już bym chyba nie wytrzymała.

Na początku bardzo trudno było mi się przyzwyczaić do nowego życia, ale przy wsparciu rodziców było trochę łatwiej. Rzeczywiście, najpierw spotykałam się i spędzałam czas z mamą raz albo dwa razy w tygodniu, ale z biegiem czasu coraz bardziej oddalałyśmy się od siebie. Dużo częściej widywałam się z moją młodszą siostrą – chodziłyśmy do tej samej szkoły, a ona często odwiedzała mnie i tatę. Do wieku dojrzewania byłyśmy nawet najlepszymi przyjaciółkami, ale podobnie jak z mamą, z czasem nasze relacje zrobiły się trochę chłodniejsze.

Przez jakiś czas mama brała udział w moim wychowaniu, na przykład chodziła na zebrania do szkoły, interesowała się moimi wynikami w szkole, ale nie łączyła nas głęboka emocjonalna więź.

A kiedy poszłam na uniwersytet, praktycznie przestałyśmy utrzymywać ze sobą kontakt. Byłam całkowicie pochłonięta studiami i miałam dużo różnych zajęć. Może komuś łatwo przychodzi zdobycie dyplomu, ale nie mnie. Miałam ambitne plany na przyszłość i wszystko traktowałam bardzo odpowiedzialnie. Ta cecha charakteru rozwinęła się u mnie po rozwodzie rodziców – wydawało mi się, że jeżeli zrobię coś niedoskonale, mój świat runie.

Ukończyłam studia z wyróżnieniem, znalazłam dobrą pracę i zajęłam się swoją karierą. Jednak nie byłam jeszcze w żadnym poważnym związku. Myślę, że to skutek rozwodu moich rodziców – boję się wchodzić w relacje i szukam idealnego mężczyzny. Właśnie z tego powodu regularnie chodzę do psychologa, który, mam nadzieję, pomoże mi uporać się z tym problemem i wreszcie uda mi się odnaleźć szczęście w życiu osobistym.

A moja mama i siostra stały się dla mnie prawie zupełnie obce. Składamy sobie życzenia na święta i to właściwie tyle. I chociaż jestem już dorosła, to nadal mam żal do moich rodziców za tę decyzję o rozwodzie.

Chcę to powiedzieć wszystkim rodzicom, którzy są po rozwodzie, będą się rozwodzić albo nawet i nie – nie dzielcie się dziećmi, okazujcie im jednakowo swoją miłość, tak samo obdarzajcie uwagą, bo konsekwencje mogą być bardzo poważne.

A co wy myślicie o takim dzieleniu się dziećmi? Czy moi rodzice postąpili słusznie?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *