Zbliżały się urodziny mojej kochanej córeczki Asi. Żona przygotowywała przyjęcie i wysłała mnie po niezbędne produkty. Kupiłem wszystko, co miałem na liście, zostały tylko owoce. Po nie wybrałem się na targ, tam jest i większy wybór, i niższe ceny.
Podszedłem do jakiejś kobiety, której stoisko wyglądało bardzo kolorowo i apetycznie. W dodatku ustawiła się do niej kolejka, więc pewnie ci ludzie już tutaj wcześniej kupowali i towar jest dobrej jakości. Kiedy nadeszła moja kolej, zrobiłem naprawdę duże zakupy. Jabłka, gruszki, śliwki, winogrona, banany, pomarańcze – wszystko to, co uwielbiają dzieci. To nie był sezon na część tych owoców, więc cena była wysoka. Wręczyłem sprzedawczyni pieniądze i czekałem na trzy złote reszty. Jednak kobieta jakoś nie spieszyła się, żeby mi ją wydać.
– Przepraszam, czy mogę prosić o resztę? – zapytałem.
W odpowiedzi zostałem zasypany całą lawiną słów i emocji od kramarki oraz gromem niechętnych spojrzeń od jej kolegów i koleżanek z bazaru.
– Grażynka, ty to widziałaś? Tym bogaczom już się całkiem w głowach poprzewracało. O każdy grosz reszty będą się upominać. Biednej kobiecie złotówki będą żałowali.
Byłem bardzo zaskoczony zachowaniem sprzedawczyni. Zrobiłem u niej duże zakupy i nieźle na tym zarobiła. Może trzy złote to dla kogoś nie są żadne pieniądze, ale my z żoną ciężko pracujemy, żeby je zarobić. Tylko kilka razy do roku możemy sobie pozwolić, żeby kupić coś więcej, przy jakichś ważnych okazjach. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło. U kogoś innego jeszcze dostałbym pewnie zniżkę, może nawet większą niż trzy złote.
Kobieta ze złością rzuciła mi tę resztę. A ja postanowiłem nie psuć sobie nastroju i bez żadnego komentarza wróciłem do domu, do rodziny.