Od pierwszych dni nie dogadywałyśmy się z matką Marka. Była taką typową „złą teściową”, która za nic nie podzieli się z nikim swoim ukochanym synem.
Marek jednak nie zwracał uwagi na zachowanie matki i w ogóle na nie nie reagował. Bez trudu mógł je ignorować, bo mieszkał osobno i jej zdanie nie miało na niego większego wpływu.
Mnie Marek przedstawił swojej mamie dopiero po oświadczynach. Tak, chociaż spotykaliśmy się od 4 lat, pani Jadwiga wcześniej nic o mnie nie wiedziała. Od razu dostała dwie wiadomości, pierwszą – jesteśmy parą, a drugą – wkrótce się pobierzemy.
Nie wiem, czy to było zaskoczenie, strach przed utratą syna, czy tylko poczucie żalu, ale od razu okazała swoje niezadowolenie z całej sytuacji. Podczas naszej wspólnej kolacji powiedziała nawet: „Myślałam, że ożenisz się z tą śliczną Iwonką, córką mojej przyjaciółki”.
Wyobrażacie sobie moją minę? Tak, nie mogłam się już doczekać końca tego koszmarnego wieczoru. Chciałam tylko wrócić do domu i zapomnieć o tej kobiecie. Jeżeli powiedziała coś takiego na pierwszym spotkaniu, to co będzie dalej?
Marek próbował mnie uspokoić. Powiedział, że mama musi się z tym pogodzić, a poza tym przecież nie będziemy z nią mieszkać. I kiedy wreszcie odetchnęłam z ulgą, okazało się, że wypadałoby jeszcze przedstawić sobie naszych rodziców.
Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, jak to będzie wyglądało i jak się skończy. Muszę powiedzieć, że pochodzę z dość dobrej i bogatej rodziny, a moi rodzice nie są przyzwyczajeni do zachowania w stylu matki Marka. Ogólnie miałam ogromne obawy przed tym spotkaniem.
Wszystko miało się odbyć w domu moich rodziców, dlatego sumiennie pomagałam w przygotowaniach, żeby pani Jadwiga nie miała do czego się przyczepić.
Zauważyłam, że po przekroczeniu progu naszego domu moja przyszła teściowa zaczęła bacznie się wszystkiemu przyglądać. A przy obiedzie w ogóle jej nie poznawałam. Była grzeczna, miła, uprzejma – zupełne przeciwieństwo tej kobiety, z którą rozmawiałam wcześniej. Zrozumiałam wtedy, z jaką obłudną osobą będę miała do czynienia.
Od tego czasu zaczęła koło mnie strasznie skakać – taka był szczęśliwa, że się pobierzemy. Jedyne, co mogło dziwić, to nadmierne zainteresowanie moją rodziną. Pani Jadwiga pytała mnie, czy jestem jedyną spadkobierczynią, co dokładnie robią moi rodzice i ile zarabiają. Na wszystkie te pytania znałam odpowiedź, ale nie odpowiedziałam na nie jednoznacznie – nie widziałam takiej potrzeby, bo to coś, co jej nie dotyczy.
W prezencie ślubnym moi rodzice dali nam mieszkanie, tak jak prosiłam – z dala od teściowej. Na wszelki wypadek poprosiłam, żeby formalnie mieszkanie było zapisane na tatę. Nie wiem dlaczego, miałam jakieś przeczucie, żeby tak zrobić.
Wkrótce po ślubie teściowa pokazała swoją prawdziwą twarz – sprowokowała kłótnię, w trakcie której wypaliła: „Dopilnuję, żeby mój syn cię zostawił i zabrał ci wszystko – zobaczysz!”
Szkoda, że byłyśmy tylko we dwie, a Marek nie usłyszał jej okropnych słów. Kiedy mu to opowiedziałam, nie uwierzył.
Teraz obawiam się, że teściowa naprawdę zrobi to, co obiecała. Oczywiście, nie będą mogli zabrać mi nic materialnego, ale nie chcę się kłócić z mężem, a tym bardziej się z nim rozwodzić.
W ogóle nie wiem, co mam teraz robić i jak zachowywać się wobec teściowej. Możecie mi coś doradzić? Co byście zrobili na moim miejscu? I jak mam przekonać do siebie tę kobietę?