Grzegorz Lato grzmi: jeśli nie chcesz umierać za reprezentację, to spie…!

Nie jest dobrze z piłkarską reprezentacją Polski. Najpierw afera z premiami od premiera za wyjście z grupy na mundialu w Katarze, potem beznadziejna gra kadry i porażka z Mołdawią (2:3). To wszystko nie podoba się królowi strzelców Mundialu’74 Grzegorzowi Lacie, który nie przebiera w słowach, oceniając grę naszej kadry.

Fakt: Trzy punkty w trzech meczach eliminacji mistrzostw Europy, kompromitująca przegrana z Mołdawią. Co się dzieje z Biało-Czerwonymi?

Grzegorz Lato: też łamię sobie nad tym głowę. Nawet gdyby wzięli cudotwórcę za trenera, to z taką beznadziejną grą nie mieliby szans na pokonanie Mołdawii! Nie wiem, może Santos nie panuje nad zespołem? Co to jest, żeby jeden czy drugi as opóźniał o dzień czy dwa przyjazd na kadrę, bo akurat kręci sobie reklamy?! W normalnych okolicznościach trener powinien walnąć w stół i powiedzieć: albo przyjeżdżasz w terminie, albo do widzenia. I nieważne czy nazywasz się Lewandowski, Szczęsny Glik czy Kowalski. Nikt nie może być ponad drużyną!

Jak to było w czasach, gdy pan grał w reprezentacji?

Pamiętam jak przed mistrzostwami świata w 1982 roku, mając w kadrze status znaczącego zawodnika, jednego z liderów, zadzwoniłem do trenera Piechniczka z prośbą czy nie mógłbym na zgrupowanie zamiast w piątek, przyjechać w niedzielę, bo syn miał Pierwszą Komunię. I co usłyszałem? „Jesteś razem ze wszystkimi, albo nie przyjeżdżaj wcale”. No i byłem. W ten sposób szkoleniowiec buduje swój autorytet, pokazuje kto rządzi w reprezentacji. A jak potulnie zgadza się na wszystko, to potem wychodzą takie numery jak w Mołdawii. Ja od początku byłem zwolennikiem polskiego trenera, ale skoro już jest ten Santos, to niech pracuje dalej i pokaże, że umie wyjść z bagna, zażegnać kryzys i zasługuje na wysoką pensję jaką pobiera w PZPN.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *