Lekarz zabił rozpędzonym autem Laurę i Gosię. Szpitalowi to nie przeszkadza. Dalej leczy pacjentów

Krzysztof S. spowodował wypadek, w którym zabił dwie osoby. Choć sam jest lekarzem, nie udzielił pomocy umierającej ciężarnej Gosi (†36 l.) i malutkiej Laurze (†3 l.). — Rita, moja młodsza córeczka, trzyma mnie przy życiu — mówił “Faktowi” mąż zmarłej Gosi, pan Andrzej, który widział śmierć żony i córki. Lekarz, który nawet nie próbował ratować mamy i córki, nie poniósł żadnych konsekwencji zawodowych. Nadal leczy ludzi!

Krzysztof S. w październiku 2020 r. jechał do pracy do szpitala w Suchej Beskidzkiej. Gdy przejeżdżał przez miejscowość Gilowice, gdzie akurat remontowana była droga, nie zastosował się do ograniczenia prędkości.

Drogą akurat szła rodzina pana Andrzeja Rodaka (38 l.) — on, jego ciężarna żona i mała córeczka. Wybierali się na kawę do sąsiadów. Na oczach mężczyzny rozegrał się dramat.

Lekarz zabił na drodze mamę i córeczkę. Tak się tłumaczył

Rozpędzone auto laryngologa wciągnęło pod koła jego ukochaną żonę i córeczkę.

— Biegły wykazał, że auto w ogóle nie hamowało. Gosia zginęła na miejscu, Laura cztery dni później zmarła w szpitalu. Moje życie od tego czasu jest koszmarem… Do końca życia nie wybaczę sobie tego, że ich nie uratowałem – mówił “Faktowi” w 2022 r. pan Andrzej.

Gdy doszło do procesu, Krzysztof S. przed obliczem sądu plątał się w zeznaniach. Najpierw zarzekał się, że oślepiło go słońce, później, że na drogę wyskoczył mu pies, potem jeszcze próbował zasłaniać się tym, że spadł mu cukier. Sąd nie dał mu wiary. Laryngolog został skazany na 2,5 roku więzienia. Do tego lekarz ma też 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i musi zapłacić nawiązkę na rzecz wdowca i jego córeczki po 30 tys. zł.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *