Nie chcę wnuków od wiejskiej dziewuchy! Bogacz wyrzekł się własnego syna, kiedy się dowiedział, że jego narzeczona ze wsi spodziewa się… trojaczków!

Władysław T., bogaty biznesmen, nigdy nie wybaczył synowi, że wybrał wiejskie życie z prostą dziewczyną. Kiedy trzy lata temu Artur oświadczył, że żeni się z Anżeliką – dziewczyną ze wsi, która spodziewała się trojaczków – ojciec wpadł w szał.

— To jakaś wieśniara! Nie chcę wnuków od takiej! — krzyczał, wyrzucając syna z domu.

Artur się nie ugiął. Wyjechał, ożenił się i zamieszkał w drewnianym domu na skraju lasu. Przez te trzy lata Władysław nawet nie spytał, jak mu się wiedzie. Ale teraz postanowił odwiedzić syna – nie po to, by się pogodzić, ale by się z niego naśmiać.

— Pewnie już żałuje swojej decyzji! — myślał, prowadząc luksusowe auto przez leśną drogę. — Trójka dzieci, bieda, żona bez wykształcenia… Na pewno błaga, żebym go zabrał z tej dziury.

Gdy dotarł na miejsce, jego pewność siebie nagle zamarła.

Przed nim stał nie stary, wiejski dom, a nowoczesna willa otoczona ogrodem. Na podjeździe stały dwa drogie samochody, a wokół biegały trzy roześmiane maluchy. Artur, w wygodnym swetrze, właśnie wybiegł przed dom, niosąc jedno z dzieci na ramionach.

— Tato?! — Artur zatrzymał się, widząc ojca.

Władysław oniemiał.

— Co… Co to jest?! — wyjąkał, rozglądając się.

— Nasz dom — uśmiechnął się Artur. — Pamiętasz, jak mówiłeś, że z dyplomem finansisty nic tu nie zdziałam? No to się zdziwisz.

Okazało się, że Artur wykorzystał swoją wiedzę, by zainwestować w ziemię. Kupił tanie działki, a gdy okolica stała się modna wśród bogatych z miasta, sprzedał je z ogromnym zyskiem. Teraz miał własną firmę developerską, a Anżelika – wbrew wyobrażeniom ojca – okazała się świetną menedżerką.

— Wiesz, tato, czasem szczęście mieszka na wsi — powiedział Artur, patrząc na bawiące się dzieci.

Władysław poczuł, jak ziemia usuwa mu się spod nóg. Przez lata uważał, że syn zmarnował życie, a teraz stał przed domem, który był wart więcej niż jego własna willa w mieście.

— Ja… ja nie wiedziałem… — wybełkotał.

— Bo nie chciałeś wiedzieć — odparł Artur spokojnie. — Możesz zostać na obiad, jeśli chcesz. Wnuki pewnie ucieszą się, że w końcu poznały dziadka.

Władysław nie odpowiedział. Wsiadł do auta i odjechał, patrząc w lusterko na dom, który powinien być jego dumą – gdyby tylko nie był taki dumny.

A Artur wrócił do swojego życia – pełnego śmiechu, miłości i szczęścia, którego ojciec nigdy nie zrozumie.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *